Leśne przedszkole w mieście: Łukasz Szulc

Czy słyszałeś o leśnych przedszkolach? Pomimo, że pierwsze takie placówki powstały w latach 50. w Europie, w Polsce pojawiły się kilka lat temu i choć jest ich dopiero około 30, ich liczba stale rośnie. Okazuje się bowiem, że dzieci nie muszą spędzać całych dni w budynku, ale że mogą aktywnie korzystać i czerpać z otaczającej nas przyrody. Dziś mam przyjemność rozmawiać z Łukaszem Szulcem, założycielem Leśnego Przedszkola Montessori w Gdyni. Łukasz szukał wymarzonej placówki dla swoich córek. Gdy nie mógł takiej znaleźć, postanowił otworzyć swoją własną w leśnej jurcie w gdyńskiej dzielnicy Kolibki. Od tamtego czasu jego dzieci oraz inni wychowankowie tej niezwykłej placówki spędzają codziennie czas na dworze, niezależnie od pogody. Czy chorują bardziej niż inne dzieci? Czy podoba im się w tym przedszkolu? I co na to wszystko rodzice? Posłuchaj historii o leśnym przedszkolu:

Aby wysłuchać podcastu na tej stronie, użyj poniższego odtwarzacza. Zobacz jak słuchać podcastów wygodniej.

Leśne przedszkole w mieście. Transkrypcja.

Dlaczego leśne przedszkole?

Jarek Kania: Cześć Łukasz.

Łukasz Szulc: Cześć.

Powiedz mi, jak wspominasz swoje przedszkole?

Oj zadałeś pytanie, na które ja Ci chyba nawet nie odpowiem. Ja po prostu niewiele pamiętam z tego okresu dzieciństwa, żeby nie powiedzieć bardzo niewiele. Pojedyncze wyrywki z jakiegoś tam roweru, ale na prawdę nic więcej.

A to bardzo dobrze to znaczy, że nie miałeś traumatycznego dzieciństwa, bo czasem jakieś tam rzeczy negatywne zapamiętujemy w głowie. To fajnie, to powiedz mi, skąd, skoro dzieciństwo było fajne, skoro przedszkole było OK, z tego wynika to, dlaczego nagle wymyśliłeś sobie, że nie chcesz swoich dzieci posłać do normalnego przedszkola tylko założysz leśne?

A to tutaj się pojawia wątek mieszkania w trójmieście, i posiadamy bardzo ciekawą ulicę, mianowicie ulicę Grunwaldzką, która się jeszcze tam zamienia w dwie inne, ale dla mnie to jest straszna ulica i straszne momenty, kiedy widzę dzieci, i to nie mówię o dzieciach z rodzicami na spacerku, ale właśnie przedszkolaków w tych charakterystycznych kamizelkach.

Odblaskowych.

Odblaskowych.

Chodzących jak po sznurku.

Tak.

Nawet ze sznurkiem, bo one ze sznurkiem chodzą, żeby się nie rozchodzić.

Co niektóre tak, i to jest dla mnie straszne przeżycie i zawsze było. Mimo że nie chodziłem w takich sznurkach. To widok takich dzieci mnie przeraża.

No, ale mieszkamy w mieście, dużej aglomeracji, no te przedszkola są w centrach miast położone, w centrach osiedli. No gdzieś trzeba z tymi dziećmi chodzić, no nie wyskoczymy do lasu. No przecież w lesie niebezpiecznie to jedno, ale do tego do lasu jest kawał drogi.

No, dlatego właśnie jak pojawiły się moje kochane dwie córeczki to chciałem, żeby do tego lasu miały bliżej, żeby do tego lasu nie iść przez tą Grunwaldzką.

No i to, ci się muszę przyznać udało, bo no widok, który w tej chwili mam przed sobą to jest. Siedzimy właśnie w przedszkolu, które znajduje się w lesie, w gdyńskich Kolibkach. Widok przez okna, które tu się rozpościerają to jest las, więc dzieci do lasu mają tak na prawdę metr lub dwa, a widzą go cały czas. To jest niesamowite. Powiedz mi skąd ten pomysł się wziął?

To tak te dzieci nie tylko widzą ten las, ale tutaj ptaszki latają, mamy tutaj karmnik za oknem. Tutaj te dzieci karmią te ptaszki, te ptaszki tu później przylatują i codziennie są tutaj podziwiane. Ich kolory, ich kształty, ich wielkości, na tamtych drzewach często pojawiają się wiewiórki i to też nie jedna, ale naliczyłem się, w którymś momencie 5 wiewiórek. Jedna za drugą.

Jesteśmy zlokalizowani przy stadninie, że koniki nas tutaj codziennie odwiedzają na spacerku, a wieczorami jak teraz, to uważaj wyjeżdżając stąd, bo możesz wystraszyć się dzika. Mamy tu cały zwierzyniec na około i to w takiej codzienności, zupełnej codzienności.

Super mamy wiewiórki, mamy ptaszki, dzików nie mamy póki, co ale powiedz mi. Taki normalny dzień w przedszkolu, skoro obserwujecie drzewka, obserwujecie ptaszki, gonicie wiewiórki. Jak wygląda typowy dzień leśnego przedszkola, bo musi, podejrzewam, to wyglądać zupełnie inaczej, niż  typowy dzień przedszkola takiego typowego w budynku?

My też nie jesteśmy typowo leśnym przedszkolem. Zrobiliśmy leśne przedszkole Montessori, czyli połączyliśmy trochę takie dwa wątki. Wątek leśny i wątek Montessori. I o ile ta pierwsza część dnia wygląda u nas dosyć standardowo, jak na typowe placówki montessoriańskie, bo rzeczywiście mamy pełne wyposażenie, pełne przeszkolenie kadry, czyli tutaj niewiele się różni poza samą atmosferą, poza widokami, to druga część dnia jest typowo w lesie.

I co robicie w tym lesie? Macie też jakieś zajęcia zaplanowane, skoro pierwsza część dnia jest ułożona według jakiegoś tam rytmu edukacyjnego, to idąc do lasu też wyszukujecie jakiś możliwości nauczania? Czy jest to po prostu spacer i relaks, odpoczynek?

Rozpoczyna się z założenia od typowego wyjścia, typowego relaksu, typowego ustalenia, w którym kierunku, żeby to nie były codziennie te same dróżki, że tutaj codziennie w inne zakamarki idziemy, a że jesteśmy w przepięknym terenie to tych zakamarków leśnych jest tysiące, mam wrażenie, co jednak, jeżeli dzieci się gdzieś tam trochę za bardzo, idą w niebezpieczne wątki, próbujemy coś tam inicjować. Zbieramy szyszki, na podstawie tego możemy te szyszki sobie policzyć, ułożyć  sobie w kolejności większa, mniejsza i takich tematów jest dużo. 

Czyli można wykorzystać to, co mamy tak na prawdę pod ręką od tysięcy lat  Nie trzeba kupować jakiś zabawek za tysiące złotych.

Tak zdecydowanie tak i wcale nie przynosi to mniejszej radości, a wręcz mam wrażenie, że większą, że mam nadzieję, że jak się zrobi cieplej to ten wątek edukacji montessoriańskiej przeniesiemy też do lasu.

Czy leśne przedszkole jest dla każdego?

Czy dzieciom to się podoba? Pytam, bo domyślam się, że spacery tak, natomiast kwestia codziennego wychodzenia i przebierania się. Mamy teraz zimę, one tutaj się muszą ubrać dość solidnie, bo podjazd, tu jest błoto konkretne, więc o ile błoto sprawia im radość to proces ubierania się raczej nie. Więc czy oceniasz te dzieci na prawdę są tutaj bardziej zadowolone, niż jak byłyby w normalnym przedszkolu?.

Patrząc na dzieci, na ich reakcję to jestem tego przekonany. Dzieci na prawdę są szczęśliwe, na prawdę chętnie do nas wracają i na prawdę ciężko o tej 16.30 tym dzieciom, co niektórym wyjść.

A rodzice? Jaki typ rodzica tak na prawdę? Jakim trzeba być rodzicem, żeby tutaj posłać dziecko? Czy to jest przedszkole dla każdego?

Nie. Zdecydowanie nie dla każdego. Zdarzały nam się spotkania z rodzicami, gdzie po takim przedstawieniu dnia, jak to wygląda, że to tam las i że to tak kilka godzin, rodzice stwierdzali, że to chyba jednak nie dla nich, że to tak dziwnie i widać było, że te rodziny w całości, jako rodziny były niegotowe, nieprzystosowane do takiego życia?

No, ale jestem w stanie to, jako ojciec zrozumieć, bo wychodzimy codziennie do lasu. W deszcze też wychodzicie?

W deszcze, w śniegi, tutaj pogoda tutaj nie ma znaczenia. Nie zdarzyło się jeszcze żebyśmy nie wyszli.

No dobra, czyli wychodzicie w pogodę taką gdzie nawet psa przysłowiowo nie można wypuścić na dwór, więc dzieci po dwóch dniach będą chore. Wrócą do domu 2 tygodnie antybiotyków i z głowy, więc, po co mi takie przedszkole, za które muszę płacić a moje dziecko jest chore. No też bym  chyba nie puścił jakbym pewnie poznał taką wizję.

Tak. Tutaj się zastanawialiśmy jak to będzie. Ale wszelkie, jak na razie analizy, nasze takie obserwacyjne, rozmów z innymi placówkami pokazują, że wcale u nas się więcej nie choruje, a wręcz tendencje są jednak inne. Rzeczywiście, okres feriowy, taki zimowy mieliśmy trochę gorszy. To tutaj się trochę zbliżyliśmy do średniej niestety, ale wcześniejsze okresy to zdecydowanie, kiedy inne placówki na około były zdziesiątkowane, u nas potrafiło być 100%.

Czyli jednak zdrowiej jest w lesie. 

I to tak na prawdę byliśmy w szoku. Przyjechał kiedyś do nas catering wcześniej. Tak się  pytamy, co się stało, że to tak wcześniej. No i się okazało no dwa przedszkola były totalnie wyłączone z powodu chorób, to był dzień kiedy u nas byli po prostu wszyscy.

No to jest dobra rekomendacja. A powiedz mi czy, jeśli trzymamy się już tematu chorób. Leśne przedszkole, las dookoła. Wiadomo, co jest w lesie. W lesie jest największe niebezpieczeństwo współczesne, czyli kleszcze. No wyobrażam sobie chodząc po lesie, co najmniej z dyszką przychodzą. To tak jest?

Przez nas okres działania placówki nie zdążył nam się jeszcze kleszcz ani jeden, czego nam zazdroszczą inne leśne przedszkola w Polsce, ale mam to też swoje uzasadnienie. Kleszcze w naszych lasach są dużo mniej spotykane, niż w lasach na południu Polski.

Czyli jednak lokalizacja na północy Polski ma swoje plusy.

tak, ale tu nie chodzi o lokalizację. Tak na prawdę tylko chodzi o to, że mamy lasy bez wysokich traw, a kleszcze na drzewach za bardzo nie żyją. O jakie zdziwienie widzę.

No, nie jestem biologiem, ale próbuję sobie przypomnieć to, czym mnie zawsze straszono. No to może być tak, że on się gdzieś tam z drzewa spuszcza, i może na ciebie wpaść. Nawet jak tam idziesz.

Przeważająca większość kleszczy to jest do półtora metra od ziemi. No, ale dzieci są mniejsze niż półtora metra, ale właśnie u nas się w tematach trawiastych za dużo tego nie ma, to są jednak tereny leśne, mało trawiaste i no nie spotkaliśmy kleszcza od początku września.

Oby tak pozostało.

A nawet jak spotkamy to też nie jest jakaś tragedia. Tutaj wspieramy się i jak najbardziej rozmawiamy i przeszliśmy niejako szkolenia kleszczowe. Co robić? Jak się zachowywać? To też nie jest taki temat, że jeżeli kleszcz zarazi. Jeżeli kleszcz będzie zarażony to coś od razu się stanie. Okazuje się, że zarażone kleszcze, to jest gdzieś w przedziale 10 -40 %. Tak podają  statystyki. Z czego kolejny wątek. Nawet, jeżeli kleszcz jest zarażony to w dobę do, dwóch jeżeli się go usunie, to znikome jest ryzyko zarażenia czymkolwiek.

 Czyli żeby uniknąć tego, to wy sprawdzacie dzieci po każdym spacerze? Czy to już jest zadanie rodziców?

To już jest zadanie rodziców, bardzo jasno wykazywane i to w dokumentacji i to słownie no. Bo nie chodzi tutaj żeby tutaj bagatelizować sprawę, ani też w drugą stronę , ale tak tą odpowiedzialność przerzucamy na rodziców przy wieczornej kąpieli.

Leśne przedszkola w Polsce

Wspomniałeś, że inne przedszkola leśne zazdroszczą wam tej małej frekwencji kleszczowej. Powiedz mi w takim razie. Ile tych leśnych przedszkoli w Polsce jest?

Danych oficjalnych chyba nie ma, ale szacuje się, że około 30.

W Polsce? W 38 milionowym kraju jest 30 przedszkoli w lasach.

Tak.

No to szału nie ma.

A od tej strony nie. To nie ma. Ale to już jest aż, 30 bo jak sięgnąć historią do 3 lata wstecz, to byśmy się doszukali chyba jednego.

To gdzie zaczęła się w Polsce ta ekspansja?

Według mojej wiedzy, to w Białymstoku przedszkole leśne Puszczyk.

Pozdrawiamy Białystok. Pytam bo, jakoś wydawało mi się, że chyba będzie tego więcej, zważywszy na historię taką globalną tego zjawiska. Bo początku tego, jak wyszukiwałem historycznie, wcześniej sięgają lat 50 w Danii i potem lat 60 w Szwecji. I kiedy powstawało przedszkole oparte na cyklu przyrody, cyklu natury, 4 porach roku. No dopiero 50-60 lat później się to zaczęło.

Tak. Zaczęło, ale tak naprawdę nawet nie powiedziałbym, że zaczęło. Temat przedszkoli leśnych w Polsce nie jest jeszcze uznawany za coś oficjalnego, to nie są placówki dotowane w żaden sposób przez jakikolwiek urząd, przez jakiekolwiek ministerstwo.

No jesteście placówką całkowicie prywatną.

Całkowicie. Całkowicie. Jak najbardziej. Dlatego to się tak późno w Polsce rozbudza, bo kraje ościenne, nawet nie ościenne czy Szwecja czy Dania czy Niemcy czy Czechy są dotowani jednak przez ministerstwo edukacji.

A tutaj wszystko spoczywa na barkach rodzica.

Tak. Wszystko w 100%.

Czyli ten rozwój od 3 lat powiedzmy. Skoro w ciągu 3 lat powstało około 30 placówek. Wiązałbyś ze wzrostem świadomości rodziców, czy bardziej z tym, że stajemy się już jednak krajem zamożniejszym?

To drugie jest zdecydowanie tak, bo to obserwuję, to widzę nawet po Trójmieście, gdzie rodzice zarabiają coraz lepiej. Jak się spojrzy na historię sprzed 20 lat, a dzisiaj jest na prawdę bardzo duża różnica w zarobkach i co za tym idzie możliwości w ogóle wyboru. Jest miejsce, jest czas, jest przestrzeń myślenia i finansów żeby coś innego zrobić.

Czym się różni leśne przedszkole od klasycznego

Wracając po krótkiej przerwie. Wy tej przerwy nie zauważyliście, ale siedzimy tutaj razem z Łukaszem na krzesełkach dla dzieci i było nam trochę już niewygodnie. Musieliśmy rozprostować kości, więc jest to na prawdę przedszkole, które żyje dziećmi i jest dla nich w pełni dostosowane. Dla dorosłych tu raczej miejsca nie ma, co?

No tak patrząc na krzesełka ciężko.

Jeszcze trzymając się tych dorosłych. Jako rodzic chcę wysłać na przykład, jestem przekonany, że leśne przedszkole jest dobre dla mnie i dla moich dzieci? Więc szukam na necie, patrzę, leśne przedszkole Gdynia, wbijam, teraz tak. Czy jest jakaś gwarancja , że to przedszkole reprezentuje jakieś leśne standardy? O ile w ogóle takie istnieją? Czy wśród tych 30 istniejących, jest jakieś stowarzyszenie, które zajmuje się tym, żeby nadzorować jakoś? Czy każdy może zakładając przedszkole nawet w bloku przysłowiowym nazwać je leśnym?

Tematyka leśnych przedszkoli póki, co w Polsce, mam nadzieje, że już nie długo, ale jest poza rejestrami przedszkolnymi. Są to inicjatywy w większości, są to inicjatywy fundacji. Są to miejsca, gdzie fundacje zajmują się opieką nad dziećmi i tyle, jeżeli chodzi o tematy rejestrowe. Dlaczego jednak mimo tego, że nie są to oficjalne placówki rodzice posyłają dzieci? No to z tego powodu, że to są placówki, które wyglądają inaczej, niż klasyczne przedszkola?·

Zdecydowanie. Tak jak mówiłem wcześniej. Widok jest na prawdę wspaniały stąd, las za oknem, no i siedzimy w jurcie. Ja jurty widziałem jak byłem w okolicach Bajkału. W Polsce raczej nie jest to spotykana konstrukcja. Skąd w ogóle pomysł na jurtę?

Ojej próbuję tak sobie odnaleźć sobie w głowie skąd ten pomysł na jurtę, ale to chyba z takim trochę marzeniem się moim spotkało, że temat okręgu. Spójrz sobie na to. Zobacz tą konstrukcję i powiedz jak się czujesz. Jak to w ogóle wpływa na ciebie? O to za rozmarzenie w oczach. No jest to coś innego tak?

Jest zdecydowanie. Jest bardzo przyjemnie no. Mówię, my trafiliśmy tu z żoną przypadkiem, kiedy byliśmy na Kolibkach w Adventure Parku w sierpniu. Zeszliśmy zobaczyć, co to za ciekawego i spędziliśmy tu chyba rozmawiając wtedy z 2 godziny. Zupełnie nie planując tego, nasze dziewczyny chciały tu zostać, a Berenika, która szła właśnie do pierwszej klasy żałowała, że już idzie do szkoły i nie może przyjść tu do przedszkola. Później przez całą drogę płakała, że już nie chce iść do szkoły, chce iść do przedszkola tutaj, więc rzeczywiście, jest to miejsce takie ciepłe. No słowo, które mi teraz przychodzi na myśl to, że jest to miejsce takie ciepłe, przyjazne.

Mamy swój taki jurtowy dowcip kadrowy, a mianowicie. Postaw dziecko do kąta.

No tak to jest miejsce, gdzie nie można postawić dziecka do kąta.

No tak i to rzeczywiście się u nas nie zdarza, i nie zdarzyło. No i wszystko się zapowiada, że nie wydarzy. 

Dziecko osiąga wiek 6-7 lat. Kończy przedszkole i rozpoczyna karierę szkolną. Po spędzeniu 4 lat w otoczeniu lasu. No nie bardzo widzę, żeby mogło wytrzymać w ciasnych murach szkoły. Czy są jakieś leśne szkoły? Co potem dla takiego dziecka? Czy jest jakieś miejsce dla niego?

Wierz mi, że w jakimkolwiek przedszkolu dziecko, by nie było i tak ma problemy, żeby wysiedzieć w murach szkoły.

No to wiem. Wiem, bo już dwójkę dzieci do szkoły posłałem.

Aaa to już masz pewne doświadczenie.

Tak. Natomiast no tutaj to jest zupełne przejście do innego świata. Dlatego właśnie się pytam. Kiedy otwierasz leśną szkołę?

 Kiedy moje córeczki wejdą w ten etap swojego życia.

Czy da się w ogóle zrobić coś takiego? Leśna szkoła?

Da.

Czyli za ile się spotykamy na następnym podcaście o leśnych szkołach?

No jak córeczka ma niecałe 4 lata myślę, że za 2 lata pewnie coś takiego powstanie, a przynajmniej będę się bardzo usilnie starał.

To mam nadzieję, że się wtedy ponownie spotkamy na ponownym podcaście.

Jak widać po efektach tego przedsięwzięcia, jest to wysoko prawdopodobne.

Gdyby ktoś chciał zobaczyć to miejsce, skontaktować się z tobą, dowiedzieć się czegoś więcej o leśnym  przedszkolu, gdzie można cię znaleźć w sieci?

Jeżeli pytasz o sieć to zdecydowanym tutaj medium jest Facebook. I to tam najwięcej wrzucamy zdjęć, informacji. Mamy stronę, ale to tak na prawdę mało żyje i tam niewiele się dzieje, że zdecydowanie Facebook.

Link do strony Facebookowej będzie w notatkach do tego odcinka.

Tak. I tam na którymś etapie o ile nie pierwszym, a i pewnie pierwszym, będzie kontakt ze mną osobiście.

Czyli ktoś, kto będzie chciał przyjść, zobaczyć, dowiedzieć się jak to działa, może się tam z tobą skontaktować. 

Tak. Zapraszamy do jurty. Zapraszamy na to niezwykłe przeżycie. Tak się okazuje, że telefonicznie to nie idzie tego przekazać. O co chodzi, jak my działamy, jak już tutaj ktoś wejdzie to chce wracać. chce tu całą rodzinę przyprowadzić i ciotki i kuzynki.

I samemu się cofnąć do lat przedszkolnych. 

I mamy tutaj różne dziwne ciekawe wycieczki. 

Syndrom deficytu natury

A gdybyś chciał, tak na samo zakończenie. Rodzic, który się waha. Dziecko zaczyna 3-4 lata, czyli jest w wieku 3-4 letnim i idzie do przedszkola, i zastanawia się nad jakąś alternatywą dla typowego przedszkola. Jakbyś go przekonał, żeby poszło do leśnego? Niekoniecznie do twojego akurat. tylko w ogóle do leśnego.

Jeżeli ktoś ma takie wątpliwości, to bym jednak rekomendował przeczytanie, o ile nie całej książki, to pierwszych stron, tak sobie spojrzę, bo mam tą książkę nawet przy sobie. 57 stron książki Ostatnie dziecko lasu. I tam są niesamowite, wręcz badawcze analizy, czego dzieciom w dzisiejszych czasach brakuje. Ja czytając te strony miejscami mi się łezka kręciła, bo to było o ile to żyło we mnie wcześniej, to książka mi bardzo dużo potwierdziła. Czym jest to dzieciństwo? Czym jest to szczęście? Od czego uzależnione? I dało mi to na prawdę mocnego takiego kopa w przód, że warto to robić, i że będę to robić.

To życzę ci powodzenia. Chętnie odsyłam do książki, do której link również będzie znajdywał się w notatkach. No i czego ci życzyć już w takim razie już na sam koniec? 

No tej szkoły to rzeczywiście tego trzeba będzie życzyć, bo to będzie kolejne ciekawe wyzwanie.

W takim razie, na tym kończymy. Życzę ci, żebyś za kilka lat miał tę szkołę dla swoich dzieci. Dzięki serdecznie za rozmowę.

Również dziękuję.

Zgadzasz się? Chcesz coś dodać?
A może gadam bzdury?

 Podziel się swoim doświadczeniem w komentarzu poniżej, napisz do mnie

i puść ten post dalej w świat:

Skoro doczytałeś do końca, to chyba Ci się podobało 😉 Pozwól zapoznać się z tym wpisem także Twoim znajomym:

Twoje dziecko ma już telefon? A może dopiero planujesz taki zakup? Dołącz do specjalnej grupy dla rodziców:

O mnie

Nazywam się Jarek Kania i pokazuję jak stać się rodzicem, jakiego sam chciałbyś mieć.

Zobacz więcej

Gość odcinka

Łukasz Szulc

Założyciel Leśnego Przedszkola Montessori w Gdyni.

Książka dla rodzica

Polecona przez Łukasza

Richard Louv

Ostatnie dziecko lasu

Spis treści

Więcej w temacie

Rodzicielskie wskazówki

Nowym artykułom często towarzyszą dodatkowe materiały z rodzicielskimi wskazówkami. Mogę Ci je wysyłać bezpośrednio na mejla. Chcesz?

Na początek otrzymasz ode mnie 3 soczyste ebooki.

Polub - to nie boli

Więcej inspiracji

Lubisz niespodzianki?

t

Kliknięcie znaku zapytania przeniesie Cię na losowo wybrany artykuł.

Daj się zaskoczyć 😉

Autor

Tytuł książki

 

Poznaj 6 zaskakujących sposobów, by Twoje dziecko mniej korzystało z telefonu.

Podaj swój adres email i już dziś zacznij zmieniać technologiczne nawyki w swojej rodzinie.

Udało się! Zgadnij kto właśnie napisał do Ciebie mejla ;)