5 szybkich pytań poprawiających komunikację w rodzinie
Zanim coś powiesz, najpierw pomyśl.
Czy zastanawiałeś się kiedyś co to w ogóle znaczy?
Ja sam dopiero niedawno zrozumiałem o co w tym chodzi, gdy kolega pokazał mi
rozwinięcie pierwszych liter angielskiego słowa THINK,
które wznosi ten wytarty frazes na całkowicie wyższy poziom.
Od tego dnia, gdy chcę wygłosić płomienną mowę do dzieci lub żony staram się odpowiedzieć na 5 krótkich pytań, dzięki którym moje słowa mniej ranią, a nasza rodzinna komunikacja jest bardziej skuteczna i zwyczajnie milsza.
1. T jak True.
Czy to co chcę powiedzieć jest prawdziwe?
Dzieci są z nami codziennie, bacznie nas obserwują i szybko wyłapią fałsz i nieszczerość naszych słów.
Zwłaszcza jeśli wykręcając kota ogonem próbujemy unikać mówienia o własnych błędach, trudnych niejednoznacznych sprawach lub maskować swoją niewiedzę.
Zamiast ściemniać, powiedz dziecku prawdę, bo choć naginanie rzeczywistości sprawdzi się na krótką metę, to w dłuższej perspektywie może oznaczać, że dzieci zwyczajnie przestaną Ci wierzyć.
2. H jak Helpful
Czy to co chcę powiedzieć jest pomocne?
Kiedyś złapałem się na tym, że zawzięcie tłumaczyłem córce skutki niesłuchania rodziców, wylewając przy tym z siebie siódme poty i wznosząc się na wyżyny erystyki. I gdy już dopłynąłem do brzegu i łapałem oddech, usłyszałem z jej ust „Tato, nie rozumiem. O co Ci chodzi?”
Czasem tak się zapętlamy w tłumaczeniu naszym dzieciom szczegółów, że zapominamy o tym, co jest ważne: że naszym zadaniem jest pomóc im zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość oraz nas samych.
I im prościej to zrobisz, tym lepiej dla Was obojga.
3. I jak Inspiring
Czy to chcę powiedzieć jest inspirujące?
Zastanów się sam – czy wolisz słuchać kogoś kto buduje Twoją wiarę w siebie pokazując Ci Twoje mocne strony czy kogoś kto udowadnia Ci że nic nie potrafisz?
A jak myślisz, kogo będą chciały słuchać Twoje dzieci?
Masz tysiące słów do wyboru. Porzuć więc w niepamięci te, które ciągną w dół, a uzbrój się w te, które dodadzą Twoim dzieciom skrzydeł.
Do dzieła!
Potrafisz!
4. N jak Necessary
Czy to co chcę powiedzieć jest konieczne?
Słowa nie zawsze są najlepszym sposobem komunikacji.
Czasem puszczenie w niepamięć jest większym dowodem miłości i lepszym środkiem wychowawczym niż próba doskonałego naprawienia sytuacji.
Czasem przytulenie przekaże więcej niż gorąca dyskusja.
Czasem milczenie mówi więcej niż tysiąc słów.
5. K jak Kind
Czy to co chcę powiedzieć jest miłe?
Nie musisz rzucać piorunami jak Zeus, żeby dziecko Cię zrozumiało.
Gdy najdzie Cię taka ochota, zamień srogi wyraz twarzy na uśmiech, raniące słowa w pokrzepienie serca, a wybuchową atmosferę w otwartą i szczerą rozmowę.
Jeśli nie wiesz od czego zacząć, to po prostu:
Bądź miły.
O mnie

Nazywam się Jarek Kania i pokazuję jak stać się rodzicem, jakiego sam chciałbyś mieć.
Rodzicielskie wskazówki
Nowym artykułom często towarzyszą dodatkowe materiały z rodzicielskimi wskazówkami. Mogę Ci je wysyłać bezpośrednio na mejla. Chcesz?
Na początek otrzymasz ode mnie 3 soczyste ebooki.
Polub - to nie boli
Więcej inspiracji
Lubisz niespodzianki?
Kliknięcie znaku zapytania przeniesie Cię na losowo wybrany artykuł.
Daj się zaskoczyć 😉
Pamiętam jak dzieciak miał jakieś 8-9 miesięcy to wystarczyło przestać się uśmiechać i powiedzieć stanowczo nie. Zazwyczaj działało. A im dziecko starsze i więcej rozumiało tym zdania stawały się dłuższe. Też zwróciłam uwagę na to o czym piszesz, tylko że kilka punktów jeszcze n.d. bo dzieciak za mały. Po powrocie do starych „metod” jest lepiej. Tylko ja zawsze dodaję krótki powód „to boli”, „tacie jest przykro”, „może stać się krzywda”, „to nie jest miłe”. Ty masz starsze córki więc pewnie to inaczej wygląda, ale masz rację że lepiej najpierw pomyśleć zanim się coś powie a jeśli masz wątpliwości to lepiej nie mówić nic niż byle co.
To łatwo jest mówić na sucho, kiedy jest spokój 😉 Ale gdy emocje zaczynają buzować czasem łatwo się zapomnieć, ale jeśli wtedy się pohamujemy i pomyślimy, to jest mega, mega dobre uczucie, że to my panujemy nad emocjami, a nie one nad nami 😉