Na czym polegają spotkania dla ojców? – Paweł Ogrodzki i Krzysztof Górski – Fundacja Sto Pociech

Gośćmi dzisiejszego odcinka podcastu są Paweł Ogrodzki i Krzysztof Górski z Fundacji Sto Pociech, która już od kilku lat organizuje w Warszawie spotkania dla ojców, par oraz rodzin. Postanowiłem spytać ich na czym polegają ojcowskie grupy wsparcia i dlaczego warto w nich uczestniczyć.

A klikając na załączone zdjęcie juz teraz możesz dołączyć do internetowej grupy dla ojców, w której wspólnie się wspieramy i inspirujemy:

Aby wysłuchać podcastu na tej stronie, użyj poniższego odtwarzacza. Zobacz jak słuchać podcastów wygodniej.

Na czym polegają spotkania dla ojców? – Paweł Ogrodzki i Krzysztof Górski

Dlaczego ojcowie powinni się wspierać?

Cześć Panowie.

Cześć.

Jest nas tutaj dzisiaj więcej niż dwóch, tak jak to przeważnie bywa w rozmowach, a dokładnie jest nas trzech. Dziś moimi gośćmi są Krzysztof i Paweł z Warszawy z Fundacji Sto Pociech. Panowie, jakbyście mogli się przedstawić i powiedzieć czym się zajmujecie i czym zajmuje się Fundacja?

Krzysztof: Krzysztof Górski, fundacja Sto Pociech. Jestem psychoterapeutą i trenerem. Prowadzę grupy wsparcia i warsztaty dla rodziców, par. Szczególnym obszarem mojego zainteresowania są ojcowie i spotykam się z nimi, prowadząc grupy ojców, warsztaty „Skuteczny tata” czy na terapii indywidualnej. Fundacja jest miejscem dla rodziców, mam, ojców i dla dzieci. Służy temu, żeby w dobry sposób budować i pielęgnować więzi w rodzinie.

 

Paweł: Ja jestem Paweł Grodzki. W Fundacji „Sto Pociech” pracuję głównie z ojcami. Prowadzę warsztaty i grupy dla facetów. Poza tym też jestem fotografem i pracuje jako fotograf. Pracuję również przy Slot Art Festivalu, takim niezwykłym wydarzeniu, który się odbywa raz w roku na Śląsku, gdzie tam też się pojawia nauka ojcowska.

Zajmujecie się spotkaniami ojcowskimi. Dlaczego ojcowie powinni spotykać się razem?

Powinni się wspierać, tzn. nie ma takiej przestrzeni, trochę więcej teraz jest i przykładem jest profil, który tutaj prowadzisz, że jest wymiana między ojcami. Ale kulturowo nie ma przestrzeni, gdzie ojcowie poopowiadać, podzielić się swoimi doświadczeniami, swoimi troskami, tym co się u nich w życiu dzieje w związku z tym, że stają się ojcami.

Można powiedzieć, że kobiety mają taką naturalną, spontaniczną cechę i też jest to kulturowo, że spotykają się w grupach czy na placach na zabaw i sobie rozmawiają. Natomiast dla facetów nie ma takiej przestrzeni, a jest to potrzebne, żeby się dzielić się swoimi troskami, tym co mi się udaje, co się nie udaje, wymieniać doświadczenia.

Ale sądzisz, że my się nie spotykamy dlatego, że nie chcemy, czy po prostu dlatego, że kobietom jest w tym momencie trochę „łatwiej”? One zajmując się dziećmi, wychodzą na dwór, do piaskownicy, na place zabaw i tam mają możliwość spotykania się z innymi matkami. My pracując, te możliwości mamy nieco mniejsze.

To prawda, tak się dzieje w związku z pracą, ale z drugiej, jak ojcowie idą na plac zabaw to też często są gdzieś na obrzeżach, bardziej w smartfonie niż lgną bardziej do innych rodziców, żeby pogadać. Coś takiego jest w mężczyznach, że my nie mamy takiej naturalnej umiejętności dzielenia się tym, co mi się udaje czy się nie udaje, tym co jest ważne w kontekście relacji.

Częściej są to spotkania przy piwie, gdzie gadamy o pracy, piłce, szybkich samochodach, technicznych rzeczach niż o tym co przeżywamy.

My ojcowie nie posiadamy naturalnej umiejętności dzielenia się tym co mi się udaje, tym co jest ważne w kontekście relacji

Jak zadałeś to pytanie, to pomyślałem sobie o mojej osobistej historii. Zacząłem się tym zajmować, ale wcześniej zaczęło się od tego, że sam zostałem ojcem i poczułem, że jest to trudne zadanie, że jestem młody, chciałbym być sensownym ojcem. Jak się zorientowałem, że jestem w tej sytuacji to pomyślałem, że potrzebuję poszukać innych ludzi, innych ojców, żeby z nimi porozmawiać o tym, zobaczyć jak oni sobie z tym radzą itd.

Więc ja miałem coś takiego i zacząłem się rozglądać za jakimiś takimi miejscami. W ten sposób najpierw znalazłem warsztat, po warsztacie poczułem, że to było coś ważnego. Właśnie to, że się spotkaliśmy tam 8 gości, każdy miał inną sytuację życiową, dzieci w innym wieku, ale łączyło nas to, że mamy ten kawałek bycia ojcem i to, że nagle mogę opowiedzieć, że np. właśnie dopiero mi się urodził syn, jestem fotografem, organizuję festiwal.

Ktoś inny mówi, że ma dzieci starsze, robi zupełnie inne rzeczy. Nagle zaczynamy rozmawiać i oni mówią jak sobie radzą z różnymi sytuacjami itd. To było dla mnie krzepiące, ważne. Samo to spotkanie dodało mi pewności siebie jako ojciec. Potem jak wróciłem domu to miałem więcej siły, energii do tego, żeby zajmować się synem, być partnerem dla mojej żony.

Muszę powiedzieć, że doświadczenie tego warsztatu i grupy, dało mi coś takiego, że zobaczyłem, że faktycznie wcale nie tak dużo gadamy z innymi ludźmi o przeżyciach. Myślę, że to jeszcze w szkole, jak się ma dobre „paczki” w liceum – może być sporo takich rozmów. Ale później jak się idzie do pracy, na studia to zauważyłem, że jako facetowi to brakowało mi takich miejsc. Coś takiego dzieje się na takiej grupie ojców.

Czerpanie z doświadczeń innych ojców daje więcej siły i energii do działania

Jak wyglądają spotkania dla ojców

Jak takie spotkanie wygląda? Rozumiem, że tak jak w Twoim przypadku – przychodzi ośmiu nieznanych sobie zupełnie facetów, w różnym wieku, z różnym doświadczeniem życiowym i o czym zaczynają opowiadać?

Taka grupa trwa 10 spotkań. To jest 10 tygodni, kiedy my się spotykamy, każde spotkanie trwa 3 godziny. Można powiedzieć, że to jak te spotkania wyglądają, to trochę się zmienia. Na początku to pierwsze spotkanie zawsze jest ciekawe, bo tych 8-10 facetów siada przed sobą i są lekko napięci, bardziej patrzą w smartfony.

Jak zaczynamy to spotkanie to z czasem coraz więcej osób się odzywa. Ale tak naprawdę, pierwsze dwa spotkania są tak nakierowane, żeby się zintegrować. Jak grupa się pozna to wtedy można powiedzieć, że możemy gadać. Każde spotkanie ma najpierw część wstępną, kiedy my proponujemy jakiegoś rodzaju ćwiczenie czy rozmowy w parach, np. spotkanie 3-4 to spotkanie o pasjach, żeby pogadać o tym jakie mamy pasje i co z tych pasji, które były w wieku młodzieńczym przetrwały, a które nie przetrwały.

Poznajemy się w ten sposób, potem zastanawiamy się jak te pasje mają się do wychowania dzieci czy relacji z naszymi dziećmi. Czy one mogą pomagać, czy utrudniać? Można powiedzieć, że to jest pierwsza część. Druga część, zostaje na swobodną rozmowę, na opowiadanie o sobie, wymianę własnych doświadczeń.

Mamy spotkanie o związku, często są to 2 spotkania, ponieważ ten temat jest bardzo ważny dla facetów i potrzebują oni pogadać. Jest spotkanie o własnym ojcu. Jaka to jest czy była relacja i co z tej relacji zostaje z moim dzieckiem? Co ja przenoszę? Co chcę zaczerpnąć z tej relacji z moim ojcem? Co chcę rozwinąć innego? To są takie tematy.

 

Tu chodzi przede wszystkim o spotkanie, więc się spotykamy przez 10 tygodni co tydzień. Poznajemy się coraz bardziej. Pod koniec mamy już spotkania wolne, bez tematów, gdzie na bazie różnych zaproponowanych przez nas tematów, można wnosić swoje rzeczy.

Uczestnicy wnoszą kwestie, problemy ważne dla nich z różnych powodów. Często bardziej z obszarów relacji z dziećmi, ale one są różnego kalibru. Można wtedy o tym porozmawiać w taki sposób, że można więcej o tym opowiedzieć.

My też staramy się jako prowadzący, zadbać o to, żeby zabezpieczyć tą sytuację, żeby ktoś naprawdę mógł o tym szczegółowo, wielostronnie opowiedzieć. Potem każdy ma okazję się odnieść ze swojej perspektywy, ze swojego doświadczenia.

Ważne jest dla nas w tych grupach, żebyśmy unikali wartościowania, oceniania siebie nawzajem. Dzielić się i mówić o sobie, swoim doświadczeniu i słuchać innych co mówią o sobie. To jest taką kluczową wartością, która czyni cuda.

Ważne jest, by dzielić się swoim własnym doświadczeniem, a nie oceniać lub wartościować innych

Czyni cuda, bo okazuje się, że jak ludzie nie są oceniani to zaczynają się czuć bezpiecznie i zaczynają siebie słuchać. Jak ja jestem słuchany to zaczynam się otwierać i mówię coraz więcej o sobie, swoich doświadczeniach, czasami trudnych emocjach, czasami o tym z czym sobie na ten moment nie radzę. To jest ważne, żeby mówić o tym co jest we mnie, w człowieku, w środku. Na to nie ma przestrzeni na co dzień.

Często samo opowiedzenie o tym, jak sobie w domu nie radzę z dzieckiem czy jakie mam trudności z partnerką sprawia, że ta osoba czuje ulgę. Do tego osoby, które słuchają, zaczynają odnajdywać siebie i mówią:

O kurcze, ja mam podobnie jak Ty.

Przeglądają się w lustrze tej osoby, która mówi i rezonują na to. Potem też mówią w informacjach zwrotnych do tej osoby:

Wiesz, ja mam właśnie podobnie jak Ty, że jak się dziecko urodziło to rzuciłem się w wir pracy i zapomniałem o Bożym świecie. Za pół roku się obudziłem, że coś ze związkiem jest nie do końca w porządku i potrzebuję tego związku.

Dzielenie się własnymi trudnościami pomaga zobaczyć innym, że wszyscy przeżywamy problemy i że nie jest się w tym samemu

Mężczyźni mocniej otwierają się bez swoich partnerek

Powiedziałeś o potrzebie bycia wysłuchanym. Czy to nie jest tak, że mężczyźni inaczej mówią, inaczej się otwierają, kiedy są tylko w męskim gronie niż podczas spotkań w gronie mieszanym np. z żonami? Czy to sama obecność tylko mężczyzn, ojców, wpływa bardzo mocno na to jak się otwieramy?

Ja prowadzę też grupy dla rodziców, dla kobiet i dla mężczyzn. Czasami się trafiają grupy, gdzie są same kobiety. Też czasami prowadzę warsztaty, gdzie są małżeństwa i związki. Można powiedzieć, że to, gdzie ludzie najmniej się otwierają na forum to są właśnie warsztaty, gdzie są małżeństwa i pary.

Osoby, które są w jakimś sensie anonimowe, niezależne od siebie, mogą więcej o sobie powiedzieć. Tak jak czasami jedziesz w pociągu i spotkanej dopiero co osobie, możesz opowiedzieć całe życie, takie rzeczy, których nie opowiesz właśnie swojej żonie. To coś takiego tutaj się dzieje na grupie, że jak jest taka bliska osoba i jest się z nią związanym emocjonalnie to wcale niekoniecznie to musi ułatwiać otwartość. Wtedy zaczynają się dyskusje, jakieś konflikty, wchodzą różne emocje. Utrudnia to ten proces otwierania się.

Łatwiej nam się otworzyć, gdy nie ma przy nas osób, z którymi jesteśmy związani emocjonalnie

Czyli jednak bardziej wartościowe, z punktu widzenia sięgnięcia do własnej głębi jest spotkać się, poza naszym stałym związkiem?

Fajnie się spotykać w naszym związku i zachęcam wszystkich i siebie, żeby się otwierać w związku i rozmawiać, ale rzeczywiście warto sobie budować tą drugą nogę, gdzie ja nie będę się musiał cenzurować, gdzie powiem rzeczy na temat kobiet i usłyszę też różnego rodzaju narzekania ze strony innych facetów. Da mi to ulgę, że nie jestem taki beznadziejny i nie tylko ja mam jakieś kłopoty, inni też tak mają. Wtedy jest ta wymiana.

 

Zgadzam się, też tak myślę. To jest coś takiego, że są zupełnie inne warunki i potrzebujemy czegoś takiego. Żeby być partnerem dającym i zaangażowanym, ojcem, rodzicem to trzeba zająć się sobą. Taka metafora, żeby nalać do swojego baku, bo wtedy będzie się miało możliwość, daleko razem zajechać wspólnym rodzinnym pojazdem.

Żeby zajechać daleko, trzeba regularnie uzupełniać bak

Tak myślę o tym, że natura rodziny, szczególnie z małym dzieckiem jest taka, że ta rodzina wciąga. W jakiś sposób ciężko z niej się wyrwać. Tak jak Paweł mówi, że ja daję daję, więc można powiedzieć nalewam, wyciągam tą wodę ze studni, ale to jest jakieś jednokierunkowe. Daje żonie, daje dzieciom, pracuję na rzecz rodziny i potrzebuję też miejsca jakiegoś, gdzie mogę sobie zaczerpnąć.

Dla kogo są ojcowskie grupy wsparcia?

Tak się zastanawiam, czy mężczyźni, ojcowie szukają takich grup, bo mają jakiś problem? Na przykład czują, że nie wyrabiają, są złymi ojcami, albo chcieliby być lepszymi. Czy grupy wsparcia, takie jak wasza, są dla każdego? Czy dla osób, które mają jakiś problem i chcą jakoś sobie z nim poradzić?

Ja bym powiedział, że zdecydowanie dla każdego. To jest taka przestrzeń, że każdy może przynieść swój bagaż. Każdy zawsze ma jakiś bagaż i nie jest tak, że trzeba mieć poważne, trudne sytuacje.

Tak naprawdę, jak ma się jakieś kryzysy w związku to żeby się realnie i poważnie tym zająć to oczywiście, taka grupa też może być fajną przestrzenią, ale wtedy warto szukać jeszcze innych, bardziej głębokich rozmaitych form pracy i pomocy. To jest po prostu takie spotkanie ludzi ze sobą.

Pytam dlatego, że wydaje mi się, że często mężczyźni szukają dopiero czegoś, kiedy jest jakiś duży problem. To co na początku mówiliśmy, o czym Krzysztof wspominał, my nie mamy tej potrzeby mówienia i nie mamy takiego środowiska naturalnego. Czy to znaczy, że ktoś szuka bo ma już naprawdę ciężko?

 Tak jak ja obserwuję osoby, które do nas przychodzą do fundacji (bo to też jest miejsce, w pewien sposób specyficzne, nastawione na rozwój) to rodzice, którzy chcą się rozwijać, podejmują refleksje nad swoim rodzicielstwem, czytają różnego rodzaju poradniki, koncepcje, rodzicielstwo bliskości, Juul. Tego jest dużo na rynku.

To są rodzice zaangażowani.

Tak, rodzice zaangażowani, ale na te grupy trafiają różni ojcowie. Jedni trafiają tacy zaangażowani, którzy sobie czytają, chcą sprawdzić swoje intuicje, nie mieli za dużego wzoru, zaczerpniętego z bycia dzieckiem (nie mieli wzoru własnego ojca). To jest jakaś jedna grupa.

Są tacy, którzy rzeczywiście są w kryzysie. Są to często ojcowie, którzy się budzą, bo związek im się rozpada, jest rozwód i wtedy oni zaczynają widzieć co tracą, zaczynają się interesować dzieckiem. Też chcą nabyć kompetencji i ten temat zaczyna ich interesować. Także są to różne źródła. Są tacy, których żony wypychają.

Jak ja zaczynałem, 8 lat temu prowadziłem warsztaty i grupy wsparcia dla ojców to miałem taką myśl, że nie będę przyjmował ojców, których żona zapisuje. Bardzo szybko to zmieniłem, bo miałbym mało klientów. Ciekawe jest to, że ci ojcowie, których żony namawiają, bardzo szybko wchodzą, otwierają się, nawiązują kontakt, czuję się u siebie. Potrzebują tylko takiego popchnięcia, żeby się zdecydować.

W grupach wsparcia spotykają się ojcowie z różnym doświadczeniem, różnym podejściem do życia i na różnych etapach związku

Co jest największym wyzwaniem w byciu ojcem?

Na podstawie Waszych dotychczasowych doświadczeń, z tymi ojcami, którzy przychodzą z własnej woli i z tymi, którzy są zachęceni przez swoje małżonki, partnerki – co jest największym wyzwaniem w tej chwili, w byciu ojcem? W czym mamy największe problemy?

Moja pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, która jest tematem i tematem w tle, który jest za różnymi rozmowami, to jest balans między życiem zawodowym, a życiem rodzinnym. To jest taki temat niełatwy. Jest to coś, co ciągle się zmienia i szukanie w tym sensu, dobrej konfiguracji. To jest coś takiego, co jest dużym wyzwaniem, tematem i wysiłkiem dla nas ojców. 

 

Z jednej strony, badania z ostatnich lat, pokazują właśnie to, że jak pyta się ojców, co jest dla nich największym wyzwaniem to oni mówią, to co powiedział Paweł. Ale to co ja sobie myślę to jest godzenie swoich potrzeb indywidualnych z potrzebami partnerki i potrzebami ich związku, ale też z rolą bycia ojca, bycia opiekunem, wychowawcą Twojego dziecka, budowaniem relacji.

Jak budować te relacje w związku, z dzieckiem, w pracy, żeby się nie zgubić? Kiedyś to było jasne, ojciec bardziej szedł do roboty i miał przynieść pieniądze czy mamuta upolować, wracał do domu, już domem za bardzo się nie zajmował, od czasu do czasu może kąpał dziecko i tyle. Teraz tych zadań jest dużo i mam być partnerem, wspierać żonę, być empatycznym ojcem. Z drugiej strony mam stawiać granice.

Z trzeciej strony mam zarabiać na dom, mimo, że nawet żona tak bardzo tego nie oczekuje to często w ojcach jest to bardzo uwewnętrznione, że oni są odpowiedzialni. Pytanie, jak w tym wszystkim się nie zgubić, jakie wybrać priorytety, jak to pogodzić jedno z drugim? 

Współcześni ojcowie borykają się z budowaniem relacji, z własnymi oczekiwaniami wobec utrzymania domu i ze znalezieniem równowagi życiowej

Jak być dobrym ojcem?

Jest na to jakaś jedna, uniwersalna odpowiedź?

Być przy sobie i nie chcieć wszystkiego zaspokoić, tylko być może wykuć swoje priorytety, to co jest dla mnie ważne, że np. dla mnie ważny jest nasz związek i warto, żebyśmy go budowali, mimo że jest dziecko.

Dla mnie ta relacja z dzieckiem też jest ważna i też potrzebuję mieć jakiś czas z nim. Potrzebny jest jakiś balans. Być może nie da się wszystkiego idealnie zrobić.

a również potrzebuję mieć swoje potrzeby, potrzebuję raz w tygodniu wyjść na grupę ojców, zadbać o sobie, pobiegać czy pograć w koszykówkę. Myślę sobie o tym balansie, że to jest istotne. Jak wejdę tylko w związek i opiekę nad dzieckiem to się wypalę. Z drugiej strony, jak wejdę w pracę to ten związek i relacja z dzieckiem, zaraz zaczną kuleć.

Czyli jest to bardziej, takie wkładanie i po tych 10 spotkaniach przemodelowanie osoby w jakąś figurę ojca idealnego? Czy raczej jest to poszukiwanie tego, że każdy jest indywidualny, niezależny, każdy ma swoje jakieś cechy i poszukiwanie tego, co dla każdej osoby jest ważne? Czyli, że np. po tych 10 spotkaniach, każdy wyjdzie z innymi wnioskami?

Tak, zdecydowanie ten drugi scenariusz jest tutaj realizowany. Od początku, otwieramy te spotkania z taką zapowiedzią i myślą, że tutaj nie mamy żadnego modelu, złotej rady. Nie próbujemy nawet tego szukać, ale, że chcemy, żeby każdy się przyjrzał sobie i jedynie można się porównywać do siebie.

To jest wręcz fajne i pożądane, że każdy wychodzi z innymi wnioskami. Każdy ma inny daje wejściowe i inne dane wyjściowe. Natomiast fajna jest ta droga i też to się jakoś zasila. W swojej jestem w stanie pójść dalej przez to, że też idę dalej z innymi facetami, którzy mają swoje drogi inne.

 

To jest bardzo ciekawe, jednocześnie dla mnie bardzo przyjemne, że nie mamy żadnej koncepcji. Jakąś tam każdy swoją ma, ale my nie forsujemy żadnej koncepcji, że powinieneś dbać o związek, więcej czasu z dzieckiem spędzać. My tworzymy taką bezpieczną atmosferę, słuchamy się, pozwalamy na dzielenie się.

Akceptujemy to co jest i często ten ojciec, który jest pracoholikiem, pod koniec grupy mówi:

Kurcze, dalej dużo pracuje, ale wracam do domu o 20:00, a nie 21:00.

Pamiętam też takiego ojca, który był bardzo dużo z dzieckiem i z tyłu była frustracja, że swojej pracy nie rozwija – był fotografem. Kończył tą grupę, mówił:

Wygospodarowałem sobie kilka godzin w tygodniu na to, żeby budować swój zawodowy kawałek

Można powiedzieć, że to samo się dzieje w ojcach, że zaczynają być bliżej własnych potrzeb. Czy to jest kierunek zbliżenia się do dziecka, czy kierunek zadbania o związek, każdy z nich bierze sobie to, co dla niego jest najważniejsze.

Nie ma ojca idealnego i każdy wychodzi ze spotkania z własnymi wnioskami i realizuje się na swój własny, indywidualny sposób

Czyli po tych 10 tygodniach, coś się zmienia. Więc jakbyście mieli zachęcić – co się zmieni w moim życiu, po tych 10 wieczorach, które poświęcę na to, żeby budować swoje ojcostwo? Dlaczego warto to zrobić?

Warto, żeby się po prostu spotkać z innymi facetami i pogadać o tym, co jest ważne. To spotkanie daje siłę, energię, że można jakoś wyrzucić, to co we mnie jest trudnego, ale też usłyszeć jak inni sobie radzą. Buduje to takie poczucie wspólnoty i to jest niesamowite jak 10 facetów siada w kręgu i jest razem i rozumie się. Jest to coś takiego, co naprawdę daje siłę i energię.

A Ty Paweł, jakbyś zachęcił? Co się takiego zmieni? Co się wydarzy, że warto w takich spotkaniach uczestniczyć?

 Myślę, że warto przyjść na takie spotkania, żeby troszeczkę spojrzeć z lekkiego dystansu na siebie, swoje życie, codzienność. Zastanowić się, co w tym jest dla mnie fajnego, a co nie. Ewentualnie podjąć jakieś decyzje czy kroki, żeby wprowadzić jakieś modyfikacje. Ale daje to jakąś taką przestrzeń i oddech, żeby na chwilę usiąść z boku i odpocząć, spojrzeć na siebie troszeczkę z innej perspektywy.

Ojcowskie spotkania są dobrym momentem, by się zatrzymać i spojrzeć na siebie z innej perspektywy

Jak znaleźć grupę dla ojców?

Wy działacie w Warszawie. Czy orientujecie się, czy w skali kraju jest dużo takich grup zorganizowanych? Czy raczej każdy działa samodzielnie?

Szkolimy też trochę ojców, żeby prowadzili takie grupy. Jak my zaczynaliśmy 7-8 lat temu to taka grupa to była jedyna. Były też warsztaty Tato.Net, ale takich grup regularnych to nie znam, dlatego to zaczęliśmy.

Teraz w Warszawie są takie grupy. Są grupy dla ojców nastolatków, dla ojców córek i w ogóle dla ojców. W Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, również istnieją takie grupy. W Warszawie na pewno jest sporo miejsc, gdzie można po prostu przyjść i spotkać się z ojcami. W innych miastach mam mniejsze rozeznanie.

Tak jak obserwuję przez 10 lat temat ojcostwa, to można powiedzieć, że rozkwita. Jak czytam Twój profil na Facebooku, to widać jak dużo facetów jest zainteresowanych ojcostwem. To jest coś takiego, co bardzo się zmieniło i jest pozytywne.

 

Wiem, że też funkcjonują i powoli coraz większą popularność zyskują kręgi mężczyzn (nie tylko dla ojców). W innych miastach też się tego typu rzeczy dzieją. 

Gdyby ktoś chciał skorzystać z Waszej grupy wsparcia w Sto Pociech to czy ma przyjść na takie spotkanie z marszu? Gdzie można Was znaleźć? Jak można się z Wami skontaktować?

Po pierwsze, przez stronę internetową można zapisać się na grupę i dostaje się odpowiedź i termin, kiedy grupa rusza. Po drugie, to jeśli ktoś jest zainteresowany prowadzeniem takich grup to też zapraszam, żeby się z nami kontaktować, bo my też tego uczymy. Wspieramy, żeby takie grupy zakładać, prowadzić. Ja bardzo lubię tą pracę. To jest taka wyjątkowa dziedzina, spotykania się z samymi facetami. Jest to bardzo przyjemne, jak faceci mówią o sobie i czerpią od siebie.

 

Na stronie internetowej można znaleźć grupy wsparcia i warsztaty dla rodzin i dla dorosłych. Tam są grupy dla matek, rodziców i dla ojców. Trzeba kliknąć „Czytaj więcej”, tam znajdziemy informacje i e-mail kontaktowy. Jest pole „Wypełnij formularz”, gdzie można wypełnić zgłoszenie.

 

Taka grupa rusza po feriach, są jeszcze jakieś pojedyncze miejsca.

 

Tak, są ostatnie miejsca. Grupa rusza 24 lutego 2020 r. Kolejna będzie ruszała być może przed wakacjami, a na pewno od września 2020 r. 

Dziękuję za rozmowę. Link oczywiście do Stu Pociech w notatkach do tego podcastu. Czego według Was można życzyć ojcom w nadchodzącym roku?

Ja bym życzył balansu, czyli tego, żeby znaleźć przestrzeń, zadbać o siebie i znaleźć przestrzeń dla związku i relacji z dzieckiem, która cieszy.

 

Mi przyszło do głowy, zupełnie niepoważne życzenie, zobaczenia odrobiny śniegu tej zimy.

To jest wbrew pozorom bardzo poważne życzenie. Moje dzieci są mocno niepocieszone, więc mam nadzieję, że jeszcze zobaczymy. Dziękuję Wam za rozmowę i mam nadzieję do zobaczenia.

Dzięki bardzo. Do zobaczenia. Cześć.

Rozdział 08 H2

Dodatkowe info H3

Moje pytania H4

Gość P

Rozdział 09 H2

Dodatkowe info H3

Moje pytania H4

Gość P

Rozdział 10 H2

Dodatkowe info H3

Moje pytania H4

Gość P

Zgadzasz się? Chcesz coś dodać?
A może gadam bzdury?

 Podziel się swoim doświadczeniem w komentarzu poniżej, napisz do mnie

i puść ten post dalej w świat:

Skoro doczytałeś do końca, to chyba Ci się podobało 😉 Pozwól zapoznać się z tym wpisem także Twoim znajomym:

Twoje dziecko ma już telefon? A może dopiero planujesz taki zakup? Dołącz do specjalnej grupy dla rodziców:

O mnie

Nazywam się Jarek Kania i pokazuję jak stać się rodzicem, jakiego sam chciałbyś mieć.

Zobacz więcej

Goście odcinka

Paweł Ogrodzki i Krzysztof Górski

Prowadzący warsztatów, grup wsparcia i spotkań dla ojców i rodzin.

   

Więcej w temacie

Rodzicielskie wskazówki

Nowym artykułom często towarzyszą dodatkowe materiały z rodzicielskimi wskazówkami. Mogę Ci je wysyłać bezpośrednio na mejla. Chcesz?

Na początek otrzymasz ode mnie 3 soczyste ebooki.

Polub - to nie boli

Więcej inspiracji

Lubisz niespodzianki?

t

Kliknięcie znaku zapytania przeniesie Cię na losowo wybrany artykuł.

Daj się zaskoczyć 😉

Poznaj 6 zaskakujących sposobów, by Twoje dziecko mniej korzystało z telefonu.

Podaj swój adres email i już dziś zacznij zmieniać technologiczne nawyki w swojej rodzinie.

Udało się! Zgadnij kto właśnie napisał do Ciebie mejla ;)