10 nowych sposobów, jak stawać się lepszym tatą

Trzy lata temu, lista 10 sposobów na to, jak stawać się lepszy tatą, otworzyła pierwszy odcinek podcastu Ojcowska Strona Mocy.

Dziś nadszedł czas, by ją uaktualnić, ale tym razem, z udziałem ojców z Grupy Lepszy Tata – Ojcowskie Inspiracje, którzy podzielili się swoimi pomysłami, a ja postanowiłem zebrać je w tym odcinku.

Okazją do tego był także to, że po ponad roku od utworzenia grupy, należy już do niej ponad 13 tysięcy ojców, a od niedawna mamy także nawet własne logo:

Logo, które przedstawia popularny symbol żółwika i serce, zaprojektował w naszym wewnętrznym grupowym konkursie Daniel Fic, który prowadzi także firmę graficzną Pokój Numer Trzy, więc jeśli poszukujesz usług grafika, to gorąco go polecamy 😉

A już teraz, poniżej znajdziesz listę 10 nowych sposobów, jak stawać się lepszym tatą w wersji do czytania i słuchania 😉

Aby wysłuchać podcastu na tej stronie, użyj poniższego odtwarzacza. Zobacz jak słuchać podcastów wygodniej.

Bądź obecny na 100%

Gdy spędzacie razem czas, to poświęcaj go na na sto procent dziecku, bez rozpraszaczy.

I tak naprawdę wydaje mi się, że kluczem tego sposobu jest właśnie ta druga część zdania, podkreślająca, żeby czas z dzieckiem spędzać bez rozpraszaczy, bez tego, co odciąga naszą uwagę.

Bo o ile jestem w stanie założyć, że niemal każdy rodzic, spędza w jakiejś formie czas ze swoim dzieckiem, to już choćby na bazie własnego doświadczenia, a także na podstawie obserwacji innych rodziców, śmiem twierdzić, że tym, co nie pozwala nam się zaangażować na 100% są rozpraszacze.

A zwłaszcza jeden z nich, który ma chyba każdy z nas. I jak się już zapewne domyślasz – jest nim telefon.

Telefon, który mamy w kieszeni. I gdy podczas zabawy klockami zawibruje, to sprawdzamy kto do nas napisał i często odpisujemy, bo przecież dziecku taka chwila nie robi różnicy.

Telefon, który często bywa także kładziony obok miejsca wspólnej zabawy – na podłodze czy na stole. I z jednej strony, dla nas, wydaje się to jednoznaczne – „Spójrz, odłożyłem telefon, bawię się z Tobą”, ale wbrew pozorom on cały czas tam jest.

I badania, o których można przeczytać w książce „Wyloguj swój mózg” pokazują, że sama obecność wyzwalacza w postaci telefonu (nawet odwróconego) rozprasza, odciąga naszą uwagę i sprawia, że nasze myśli koncentrują się bardziej na nim niż na wykonywanej czynności.

Sama obecność telefonu w zasięgu wzroku sprawia, że trudniej nam się skoncentrować w pełni na tym, co robimy

A dodatkowo telefon leżący obok klocków, czy też wyciągany na chwilę podczas zabawy „żeby tylko sprawdzić czy to nie coś ważnego” pokazuje w jakiś sposób dziecku dwie rzeczy: po pierwsze, że nie jest ono dla nas w tym czasie najważniejsze, bo zawsze może pojawić się coś, co odbierze mu rodzica, a po drugie, że telefon zawsze trzeba mieć przy sobie i na każde jego pierdnięcie od razu odpowiadać.

I jest duża szansa, że nasze dziecko będzie tak samo postępować, gdy dostanie swój telefon i być może wtedy będzie nas to wkurzało.

Jak zatem tego uniknąć? Jeśli idziesz bawić się z dzieckiem, odłóż telefon w inne miejsce. Najlepiej do bazy, czyli stałego miejsca w domu, do którego odkładacie smartfony. Więcej o domowych zasadach ekranowych usłyszysz w podcaście nr 50, a te 15 czy 30 minut, które poświęcasz na zabawę z dzieckiem, daj mu na 100%. Bez rozpraszaczy.

Zaprzyjaźnij się z emocjami

A dokładniej „Naucz się rozpoznawać, nazywać i radzić sobie z własnymi trudnymi emocjami, zanim będziesz wymagać tego od małego dziecka”

I znów – druga część zdania wydaje się być kluczem do zrozumienia całości. Często bowiem wymagamy od dzieci, czasem nawet nieświadomie, żeby potrafiły opanować swoją złość, płacz, gniew, a tymczasem to my sami, pomimo tego, że jesteśmy dorośli, nie możemy pochwalić się w tej dziedzinie dobrymi wynikami.

I znów, powołując się na własne doświadczenia, mogę powiedzieć, że często denerwują mnie w moich dzieciach takie rzeczy, takie ich reakcje, z którymi sami mamy kłopot.

Ja jestem na przykład niecierpliwy i często w momencie pierwszych zwiastunów niepowodzenia, szybko się poddaję i składam broń. Dopiero po chwili muszę sobie powiedzieć, że nie ma co się poddawać, tylko spróbować jeszcze raz. Ale ja mam już ponad 30 lat i nauczyłem się ujarzmiać to moje uczucie porażki jako osoba dorosła.

I to jest też rzecz, która denerwuje mnie w moich dzieciach – gdy widzę, że dopadają je takie emocje zrezygnowania czy poddawania się, to czuję jakąś wewnętrzną złość i przynaglenie, żeby je jeszcze mocniej dopingować i zachęcać do działania. Ale na szczęście, uczę się także akceptować te uczucia u moich dzieci, bo w moim przypadku, to że przestałem tak postępować związane jest z przepracowaniem tematu – zaakceptowaniem tego, że podświadomie, natychmiast reaguję w taki sposób, a następnie świadomą zmianą reakcji.

Dlatego tak ważne jest samodzielne przejście tego schematu, a więc poznanie swoich emocji, umiejętne ich nazywanie i radzenie sobie z nimi, a czasem zaakceptowanie, że nie zawsze potrafimy nad nimi zapanować.

I dopiero wtedy, o wiele łatwiej będzie nam wykazać się podobną empatią w stosunku do dziecka i zrozumieć, że na przykład jego napady złości nie są skierowane osobiście bezpośrednio do nas, tylko że są to emocje, nad którymi ono, z racji swojego wieku i etapu rozwoju jeszcze nie potrafi zapanować.

Nazwanie emocji to pierwszy krok do nauczenia się panowania nad nimi

Piękną myślą, która w tym pomaga są słowa Janusza Korczaka:

Dziecko chce być dobre. Jeśli nie umie – naucz. Jeśli nie wie – wytłumacz. Jeśli nie może – pomóż.

Ale najpierw, trzeba pomóc sobie

Zaakceptuj swoje dziecko

A dokładniej: Zaakceptuj dziecko takim jakim jest i pomóż mu się rozwinąć, a nie próbuj siłą dostosować do wyobrażenia, które masz w głowie.

Dziecko, to nie projekt. Dziecko to nie nasza mała kopia.

Dziecko jest człowiekiem. Odrębnym, niezależnym, tak jak Ty czy ja.

Celem wychowania nie jest zabawa w Boga i wychowanie dziecka na swój obraz i podobieństwo. Nie jest nim także realizacja na dziecku własnych niespełnionych ambicji czy marzeń.

Czasem trudno nam patrzeć w ten sposób, ale warto wtedy pomyśleć o tym – czy my sami chcielibyśmy być kopią naszych rodziców? Czy jednak podoba nam się to jacy jesteśmy sami. Ze swoimi własnymi marzeniami, ale też własnymi wadami. Bo przecież nie jesteśmy idealni. Nie wymagajmy więc tego ideału od naszych dzieci.

Jeśli zatem nie chcesz stać się młodszą wersją swoich rodziców, to tak samo pozwól Twojemu dziecku być sobą. Pomagaj mu dokonywać wyborów. Dawaj różne możliwości rozwoju. Pokazuj konsekwencje pewnych wyborów. Im będzie starsze, tym częściej słuchaj tego co mówi, o czym mówi. Co mu się podoba. Co go kręci. Co staje się jego pasją.

Nasze dziecko nie będzie szczęśliwe, jeśli będzie spełniać tylko nasze wymagania

Bo może będzie chodził posłusznie na zajęcia z jazdy konnej, której Ty niestety nie mogłeś praktykować w dzieciństwie i z czasem się okaże że i owszem, jest dobrym jeźdźcem, ale mógłby być jeszcze lepszym, i co ważniejsze, szczęśliwym muzykiem.

Zadbaj o rodzinne finanse

Tutaj ojciec, który zaproponował ten punkt powiedział nawet więcej: Zbuduj poduszkę finansową na 6 miesięcy życia bez obniżania standardu. Co miesiąc odkładaj stałą kwotę dla każdego dziecka na przyszłość.

Tym punktem wchodzimy w zupełnie nowy wymiar bycia ojcem. Nie operujemy już tylko w przestrzeni relacji czy też psychiki, ale w kwestii finansowej i bezpieczestwa.

A zabezpieczenie finansowe rodziny wielu osobom spędza sen z powiek. Także teraz, w czasach pandemii, gdy wiele firm boryka się ze zmniejszonymi zamówieniami czy obrotami, a co za tym idzie, mniejszymi pensjami lub nawet zwolnieniami.

Dbanie o rodzinne finanse to dwie kwestie – pierwsza to przetrwanie – żeby przeżyć, jeśli nagle powinie nam się noga i zostaniemy bez pracy. Żeby dać sobie kilka miesięcy na dojście do siebie i szukanie nowych możliwości.

Do tego służy poduszka finansowa, której to koncept bardzo mocno rozwinął Michał Szafrański, autor książki „Finansowy ninja” z bloga Jak Oszczędzać Pieniądze.

Druga rzecz to z kolei odkładanie pieniędzy dla dzieci. Co miesiąc. Rzecz bardzo godna pochwały, bo licząc na szybko – nawet 100 zł na miesiąc, to nie licząc odsetek – na 18. urodziny da ponad 21 tysięcy złotych.

Całkiem niezła sumka.

Odkładając 100zł miesięcznie dla dziecka, po 18 latach mamy 21600zł – bez odsetek.

Ale obie te czynności wymagają po pierwsze zasobów, a po drugie sumienności i wytrwałości. I choć sam nie spełniam powyższych wymagań, to mam nadzieję, że samo mówienie o tym na tyle mnie zmobilizuje, żeby przemyśleć sytuację finansową naszej rodziny i zacząć działać.

Dbaj o zdrowie

Dbaj o swoje zdrowie (również psychiczne), dietę i uprawiaj sport, żeby być jak najdłużej aktywnym i obecnym w życiu dzieci.

Znów coś spoza tematyki relacji i wychowania. I choć brzmi pięknie, to nie wiem, czy utrzymanie się w dobrym zdrowiu nie jest trudniejsze niż zbudowanie poduszki finansowej.

Wymaga znów – wiele wytrwałości i sumienności oraz zdania sobie sprawy, że z biegiem lat, gdy kolejne cyfry pojawiają się na początku naszego wieku, nie mamy już takich możliwości wsuwania i spalania kalorii jak kiedyś i że warto się mądrze poruszać, żeby piwny mięsień za mocno nie straszył, a przy tym nie nabawić się niepotrzebnej kontuzji, bo przecież nie jesteśmy już supermenami.

Zadbaj o czas tylko dla siebie

I to jest bardzo ważny punkt, który muszę się przyznać, bardzo długo zaniedbywałem, spalając się niejako w roli ojca, czy też głowy rodziny, który zawsze jest dostępny i gotowy.

Aż z czasem, zamiast radości pojawiła się irytacja. Nie było uśmiech, a grymas zniecierpliwienia. Wspólne granie, spacery czy zabawa przestały być przyjemnością. A to uczucie, tego przymusu dodatkowo generowało wyrzuty sumienia. No bo jak to – jestem tata, chcę być z dziećmi, kocham je , a wnerwiają mnie bardziej niż reklamy na hemoroidy w radiu.

I doszło do mnie, w pewnym momencie, że główną przyczyną takiego stanu jest to, że nie dbam o siebie. Nie mam czasu tylko dla siebie, kiedy to mogę zająć się czym chcę, naładować baterię, zresetować się bez wyrzutów sumienia.

I od tamtego momentu, o ten czas dla siebie zacząłem dbać. Na dwa sposoby – na bieżąco, a więc biegając, pływając, jeżdżąc na rowerze w samotności. Bez nikogo. By pobyć sam na sam z myślami. Oraz na dłużej, by co jakiś czas wyjechać samemu na kilka dni, lub tak jak to będzie miało miejsce za kilka tygodni – w grupie kolegów, by pochodzić po górach bez dzieci, bez rodzin, w męskim gronie.

I naprawdę – warto jest co jakiś czas taki odpoczynek sobie zafundować.

Zadbanie o własne zdrowie psychiczne i o czas dla siebie jest tak samo ważne, jak dbanie o dzieci.

Ale co ważne, nie możemy zapominać, żeby również nasze żony, partnerki też miały czas dla siebie. Bo one też potrzebują takiego odpoczynku. A jeśli to one biorą na siebie główny ciężar opieki nad dzieckiem, na przykład w formie urlopu rodzicielskiego, to potrzebują takiego czasu dla siebie nawet podwójnie.

Pozwalaj na samodzielność

Co jakiś czas na fejsbuku masowo udostępniane są teksty, memy czy też filmy pokazujące, że oto nasze pokolenie, takie zaradne, urodzone jeszcze w XX wieku, ostatnie które pamięta czym jest prawdziwe życie, wychowuje w tej chwili pokolenie niedołęgów, pierdół i niezaradnych życiowo fajtłapów.

I w sumie nie wiem czy to prawda, czy też jest to może klasyczne już utyskiwanie gasnącego pokolenia, że oto kiedyś to było lepiej. Ja w każdym razie, na ile potrafię, staram się, by moje dzieci były samodzielne.

A jaki jest to najlepszy sposób? Po prostu im na to pozwalać, nie wyręczając we wszystkim, biorąc pod uwagę ich fizyczne możliwości. Półroczne dziecko wiadomo, że nie ugotuje sobie samo obiadu, ale sześciolatek może już brać aktywny udział w przygotowaniu posiłku.

Jeśli dziesięciolatki są na tyle ogarnięte, że potrafią uruchomić i obsłużyć tablet, to powinny też poradzić sobie z programatorem w pralce, czy zmywarką.

Dzieci będą na tyle samodzielne, na ile im na to pozwolimy

Czasem, zwłaszcza na początku, angażowanie dzieci wydłuża nieco czas wykonywania czynności. Bo trzeba wytłumaczyć, kilka lub kilkanaście razy. Bo niesprawne rączki jeszcze nie potrafią radzić sobie tak jak nasze, bo niekoniecznie śpieszy im się tak samo jak nam. Ale wkładając wysiłek i poświęcając kilkanaście minut zawczasu, jesteśmy w stanie zyskać dużo więcej w dłuższej perspektywie.

Pamiętaj o priorytetach

A dokładniej, jak napisał jeden z ojców: Jeśli świat nie płonie – poczeka. Mama i dzieci idą przodem.

I myślę, że nie trzeba tutaj nic już dodawać.

Pomagaj w domu

No ale jak to pomagaj? Przecież dom to rzecz wspólna.

Specjalnie zostawiłem to zdanie w pierwotnej formie, którą napisał jeden z ojców, bo pokazuje ono fajnie pewien stereotyp, w którym cały czas, niestety, funkcjonujemy, czyli że domem zajmuje się kobieta. To jej obowiązkiem jest przygotowanie posiłków, dbanie o to, by pranie było zawsze zrobione, a dzieci ubrane oraz by podłoga i stół lśniły czystością odbijając promienie słoneczne przez czyste okna.

A przecież dom, to wspólna sprawa. Dzieci są efektem wspólnego wysiłku. Dlaczegóż więc, to zadaniem kobiety jest ogarnianie domu, a mężczyzny „pomoc”? Nie wiem, czy też masz takie poczucie, ale coś mi tu nie gra.

Fundacja Share the Care, z którą miałem przyjemność współpracować, przedstawia sprawę dość jasno:

Wspólne dzieci = Wspólne obowiązki. I tyle.

Skończmy zatem z mitem ojca pomagającego. Dla zdrowia psychicznego całej rodziny, dla dobrych wzorców naszych dzieci – córek i synów, stwórzmy nowy stereotyp, z którego będziemy mogli być dumni – ojca współodpowiedzialnego, ojca zaangażowanego we wspólne budowanie rodziny.

Wspólne dzieci to wspólne obowiązki

Bądź sobą

Nie udawaj przed dziećmi kogoś, kim nie jesteś. Przyznawaj się do błędów, do niewiedzy, akceptuj swoje emocje i słabości, doskonal swoje mocne strony, kieruj się pasją, podążaj za marzeniami.

W tym jednym zdaniu „Bądź sobą” zawiera się tak wiele spraw, że warto również zostawić je samo sobie.

Bądź zatem sobą, by Twoje dziecko też mogło sobą zostać.

Zgadzasz się? Chcesz coś dodać?
A może gadam bzdury?

 Podziel się swoim doświadczeniem w komentarzu poniżej, napisz do mnie

i puść ten post dalej w świat:

Doczytałeś do końca, więc chyba Ci się podobało 😉
Udostępnisz swoim znajomym?

Twoje dziecko ma już telefon? A może dopiero planujesz taki zakup? Dołącz do specjalnej grupy dla rodziców:

O mnie

Nazywam się Jarek Kania i pokazuję jak stać się rodzicem, jakiego sam chciałbyś mieć.

Zobacz więcej

Spis treści

Więcej w temacie

Rodzicielskie wskazówki

Nowym artykułom często towarzyszą dodatkowe materiały z rodzicielskimi wskazówkami. Mogę Ci je wysyłać bezpośrednio na mejla. Chcesz?

Na początek otrzymasz ode mnie 3 soczyste ebooki.

Polub - to nie boli

Więcej inspiracji

Lubisz niespodzianki?

t

Kliknięcie znaku zapytania przeniesie Cię na losowo wybrany artykuł.

Daj się zaskoczyć 😉

Poznaj 6 zaskakujących sposobów, by Twoje dziecko mniej korzystało z telefonu.

Podaj swój adres email i już dziś zacznij zmieniać technologiczne nawyki w swojej rodzinie.

Udało się! Zgadnij kto właśnie napisał do Ciebie mejla ;)