Dlaczego dzieci nas nie rozumieją? Klątwa wiedzy w wersji rodzinnej
Dlaczego moje dziecko mnie rozumie? Dlaczego zawsze robi na przekór? Dlaczego pomimo moich próśb nie robi tego co chcę? Te pytania zadają sobie chyba wszyscy rodzice. Ty. Ja. Twoi i moi rodzice. I pewnie dziadkowie też. Jest też duża szansa, że i nasze dzieci będą borykały się z tym problemem.
Czemu? Wszystko przez mechanizm, który jest silnie zakorzeniony w naszym mózgu. Psycholodzy nazwali go klątwą wiedzy. I choć znają go głównie marketerzy i sprzedawcy, to my, rodzice, również powinniśmy zdawać sobie z jego istnienia sprawę. Po to, by lepiej komunikować się ze swoim dzieckiem, by uniknąć kłótni, stresów i nerwów. A czasem wykorzystać go dla własnych potrzeb.
Posłuchaj, jak to zrobić:
Aby wysłuchać podcastu na tej stronie, użyj poniższego odtwarzacza. Zobacz jak słuchać podcastów wygodniej.
Pobierz mp3 | Słuchaj na: Spotify, iPhone, Google Podcasts lub innych aplikacjach na Androidzie.
Klątwa wiedzy w wersji rodzinnej. Transkrypcja
Czym jest klątwa wiedzy?
Komunikacja między rodzicem, a dzieckiem to temat stary jak świat. A problemy w tej komunikacji są chyba jeszcze starsze. I wbrew temu, co często myślimy to fakt, że dzieci i rodzice się nie dogadują, nie jest domeną naszych czasów.
Ale jest to na pewno problem powszechny. Świadczy o tym chociażby coraz większa liczba usług czy szkoleń świadczonych przez psychologów, coachów rodzinnych czy trenerów rodzicielskich właśnie w zakresie rozwiązywania problemów komunikacyjnych.
I tak, zapewne istnieją przypadki, gdzie konieczna jest praca ze specjalistą, ale w większości z nich wystarczyłoby nauczyć się jednej rzeczy, posiąść jedną umiejętność, która rozwiązałaby wszystkie te problemy komunikacyjne.
Niestety nikt nie oferuje takiego szkolenia.
Umiejętność tę posiadała m.in. Yennefer z Vengerbergu, ale ponieważ ciężko w tej chili ustalić miejsce jej pobytu, to niestety nie dowiemy się jak zrobić to dobrze.
Co jest więc tą tajemniczą umiejętnością? Jest nią…. czytanie w myślach. I choć brzmi to jak żart, to nie – dzięki umiejętność czytania bylibyśmy w stanie rozwiązać większość naszych problemów komunikacyjnych i poprzez zrzucenie ciążącą na nas klątwę w trybie natychmiastowym. A jaka kto klątwa?
Klątwa wiedzy.
Na szczęście istnieją inne, mniej magiczne sposoby jak się z nią uporać, więc pomoc Yen lub jej koleżanek na razie nie Bedzie nam potrzebna.
Czas więc poznać naszego przeciwnika:
Klątwa wiedzy to trudność w wyobrażeniu sobie jak to jest, gdy ktoś nie wie tego, co wiemy my.
Przenosząc to na język rodzica.
Wyobraź sobie, że stoisz w przedszkolnej szatni, a Twoje dziecko jak co dzień samodzielnie się przebiera. Wszystko odbywa się według ustalonego schematu, Czapka, szalik, kurtka, buty. Codzienny rytuał. Wszystko przebiega jak co dzień, ale różnica jest taka, że dziś bardzo się spieszysz.
Masz umówioną pół roku temu wizytę lekarską, spotkanie Zarządu, rozmowę o pracę. Jak możesz się domyślić, jest to rzecz bardzo dla Ciebie ważna i za nic w świecie nie chciałbyś się na nią spóźnić.
Tymczasem nagle Twoje dziecko zamiast kontynuować codzienny rytuał i ruszać na zajęcia zaczyna udzielać się towarzysko. Zagaduje do koleżanki obok, pokazuje nowo zakupione buty, chwali się nadchodzącymi urodzinkami.
Wszystko nie tak. Dla Ciebie.
Dla dziecko wszystko jest w porządku, w końcu nieraz rozmawiało z koleżankami i nie było żadnego problemu, normalna sprawa. Dzień jak co dzień, ale dla ciebie – za chwilę być może odbędzie się najważniejsza godzina w całym Twoim roku.
Patrzysz nerwowo na zegarek, przestępujesz z nogi na nogę. i gdy już macie ruszyć do sali, Twój maluch zaczyna podziwiać świeżaka juniora Tosi z grupy Niezapominajek.
Psssss. Zawór bezpieczeństwa nie wytrzymał i zaczyna syczeć.
Pośpiesz się, nie mam dzisiaj czasu.
Czemu się tak guzdrzesz?
I czasem ten sygnał alarmowy wystarczy, żeby ponaglić bogu ducha winne dziecko, a czasem odnosi odwrotny skutek i nad głową dziecka pojawia się dymek z napisem WTF? O co tacie chodzi? Przecież się ubieram. Już idę.
Pojęcie klątwa wiedzy wymyślili ekonomiści, by sprawdzić, dlaczego podczas negocjacji handlowych ludzie nie są tak sprytni, jak mogliby być, kiedy dysponują informacjami nieznanymi drugiej stronie.
Jednak w naszym rodzinnym przykładzie z przedszkola nie mamy do czynienia z klasycznymi negocjacjami handlowymi. Stajemy w całkiem normalne, codziennej sytuacji, która przytrafia się każdemu z nas. Na czym polega więc klątwa wiedzy w tym przypadku?
Na tym, że
Trudno Ci sobie wyobrazić, jak to jest, gdy Twoje dziecko nie wie tego, co wiesz Ty
Wiesz, że Ci się spieszy. Wiesz, że musisz sprawnie opuścić przedszkole i zakładasz, że Twoje dziecko też o tym wie. Niestety, jeśli mu o tym nie powiedziałeś, to marne szanse, by potrafiło wyczytać to w Twoich myślach.
I to jest właśnie klasyczny przykład klątwy wiedzy, gdy zakładasz, że inni wiedzą to, co Ty. I funkcjonuje on nie tylko, gdy czekasz na dziecko w przedszkolu, ale w domu, w pracy, a także w przypadkowych relacjach. Klątwa działa w stosunku do wszystkich – dzieci, małżonka, znajomych, rodziny.
Eksperyment Elisabeth Newton, Stanford 1990
Inna definicja klątwy wiedzy wyjaśnia nam, że:
Gdy już się czegoś nauczymy lub czegoś doświadczymy, nie potrafimy przypomnieć sobie, jak to było (lub jest) być pozbawionym danej wiedzy lub doświadczenia.
Koniec definicji.
Aby zobaczyć działanie klątwy na własnym przykładzie, zapraszam Cię do małego eksperymentu. Przeprowadzimy go tu i teraz. Potrzebne nam będą profesjonalne przyrządy: tłuczek do mięsa i deska do krojenia chleba z mojej strony, a z Twoje uszy i chwila koncentracji.
Myślę, że wszystko mamy już gotowe, więc zaczynamy.
Za chwilę wystukam Ci powszechnie znaną melodię, którą na pewno słyszałeś nie raz.
Twoim zadaniem jest wcielenie się w finalistę popularnego teleturnieju i odgadnięcie „Jaka to melodia”.
Gotowy?
No to lecimy: (polecam CI wysłuchać wystukiwanych melodii w minucie 07:50)
STUK Wlazł kotek na płotek.
I jak. Wiesz, co to było? Możesz podać tytuł? A gdybym powiedział Ci, że ta melodia to wlazł kotek na płotek? Spróbujmy jeszcze raz i zobaczmy, czy ją poznasz:
STUK Wlazł kotek na płotek.
Teraz rozpoznałeś melodię?
Spróbujmy na innym przykładzie:
Uwaga, zaczynamy
STUK Sto lat
Jak poszło tym razem? Masz swoje typy? Mała podpowiedź: śpiewałeś tę piosenkę w swoim życiu wielokrotnie. A słyszałeś ją co najmniej tyle razy, ile masz wiosen. Tak. To było 100 lat. Jeśli nie wierzysz, spróbujmy jeszcze raz:
STUK Sto lat i melodia
Słyszałeś teraz tę melodię?
Jaki był Twój wynik? Udało Ci się odgadnąć melodię bez podpowiedzi?
Jeśli odgadłeś choć jedną to gratuluję, ale jeśli nie udało Ci się podać tytułu żadnej, to się nie martw. Ci, na których eksperymentowałem przed nagraniem tego podcastu również nie odgadli tych melodii. Z resztą ani tych, ani innych przykładów, jak Mazurek Dąbrowskiego czy Despacito,
Gdy robiliśmy powtórkę, każdy złapał się za głowę mówiąc
no rzeczywiście, jak mogłem tego nie usłyszeć, przecież to oczywiste
Czemu tak się dzieje?
Jak pewnie możesz się domyślić, odpowiedź jest ściśle związana z tytułem dzisiejszego podcastu – wszystko przez klątwę wiedzy.
Konkurs, który przed chwilą wspólnie przeprowadziliśmy swoje źródło ma w eksperymencie przeprowadzonym w 1990 na uniwersytecie Stanforda przez Elizabeth Newton. Dobrała ona badanych w pary i poleciła im robić to, co my zrobiliśmy przed chwilą. Wystukiwać nawzajem melodie. Ale nie 2 tak jak w naszym przypadku, ale 120. I zgadnijcie, ile wystukiwanych melodii udało się odgadnąć?
5%, czyli 3 ze 120. Statystycznie rzecz biorąc, abyście odgadli jedną melodię, musiałbym więc w tym podcaście wystukać ich 40.
Ale ale, to nie wszystko. Każdego z wystukiwaczy zapytano
Jak sądzisz. Ile melodii odgadnie Twój słuchający Cię kolega?
50% Takie były przewidywania stukaczy odnośnie możliwości swoich kolegów. I właśnie w tej różnicy 2,5% i 50% – 1 z 40 i 1 z 2 tkwi cały urok i przesłanie tego eksperymentu.
Stukacze znając te melodie nie byli w stanie postawić się na miejscu swoich kolegów i uświadomić sobie, że oni jej nie rozpoznają. Przecież to taka prosta melodia. Stuk puk puk, stuk puk puk. Podczas wystukiwania rytmu stukacze słyszeli w głowie słowa, widzieli teledyski, wszystko było dla nich aż zbyt wyraźne.
A słuchający? Stuk puk puk stuk puk puk.
Klątwa wiedzy. Między rodzicami a dziećmi
I znów wracając do naszych relacji rodzinnych. Jeśli masz 30 lat, a Twoje dziecko 5, to masz 6 razy więcej doświadczenia. Całe 25 lat życia, dzięki którym po prostu Wiesz Więcej.
Ta różnica sprawia, że zapominamy o tym, że nasze dzieci nie wiedzą tego, czego nie wiemy my.
Ta wersja klątwy wiedzy przejawia się najmocniej w codziennych sytuacjach, o których zakładamy, że są powszechnie znane i każdy powinien to wiedzieć.
Przykład?
Jeśli będziesz bawić się kurkami od kuchenki gazowej to wszyscy możecie się udusić. Albo wylecieć w powietrze.
Gdy zostawisz półroczną siostrę w płytkim baseniku bez opieki to i może się utopić, a Ty nawet nie zauważysz, kiedy.
A z mniej drastycznych przykładów?
- Pij dużo wody w gorące dni, bo się odwodnisz i będzie Cię bolała głowa.
- Ucz się angielskiego, bo będzie Ci potrzebny w życiu i dostaniesz lepszą pracę.
- Nie mów gościom urodzinowym, że prezent jest brzydki i Ci się nie podoba, bo jest to niemiłe.
Często zapominamy o tym, że dzieci nie wiedzą podstawowych rzeczy o funkcjonowaniu świata. Przez podstępną klątwę siedzącą w naszej głowie nie jesteśmy w stanie uświadomić sobie jak to jest i gdy pojawia się potencjalnie niebezpieczna lub niepożądana sytuacja włącza nam się tryb alarmowy:
- Oszalałaś? Nie wolno tak robić.
- Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?
- Co Ty robisz? No co Ty robisz? \Mogłaś sobie zrobić krzywdę
Doświadczenie stawia nas w uprzywilejowanej pozycji. Dlatego też rodzicami stajemy się jako dorośli, a nie w przedszkolu.
Ale klątwa wiedzy może być czasem naszym zabawnym sprzymierzeńcem.
Na pewno zwróciłeś uwagę, że małym dzieciom na początku więcej frajdy sprawia rozpakowywanie prezentów i zabawa opakowaniem niż sama zawartość. Albo że kiedy nie ma w pobliżu zabawek, to da się je zainteresować kamykami, kapslami, patykami.
To jest także klątwa wiedzy, ale działająca w drugą stronę – Ty już wiesz, że puzzle są ważniejsze od kolorowego papieru i wstążki, ale dziecko nie zdając sobie sprawy i broń boże nie chcąc urazić darczyńcy bawi się tym, co sprawia mu większą frajdę.
Wiesz też, że nawet jeśli wmówisz dziecku, że znaleziony na parkingu kamyk to amulet mocy, bez którego nie dojedziecie do celu i ono musi go pilnować i pytać go o drogę i dziecko przez następną godzinę będzie z nim rozmawiać i trzymać zaciśniętego w garści to ten kamyk pozostanie dalej takim samym polnym kamykiem.
Ty wiesz. One jeszcze nie.
Eksperyment Pameli Hinds, Stanford 1999
Wróćmy jeszcze na chwilę na Stanford.
W 1999 roku Pamela Hinds przepytała doświadczonych użytkowników telefonów:
„Jak myślisz. Ile zajmie nauczenie się używania telefonu przez nowicjusza?”
Zaawanasowani użytkownicy ocenili czas potrzebny na naukę jako 13 minut. W rzeczywistości nowicjuszom zajęło to 32 minuty. Dwa i pół raza dłużej.
Zdarzyło Ci się operować z dziećmi w kuchni? Mikser, kuchenka, piekarnik, gofrownica, zmywarka. W większości przypadków nie zastanawiasz się jak ich używać. Po prostu włączasz, dokręcasz co trzeba, zmieniasz ustawienia i działa.
A dzieciom trzeba tłumaczyć proste rzeczy, począwszy od zasad podłączania urządzeń do prądu, poprzez to, że nie wyciągamy łopatek miksera na pełnych obrotach z pojemnika, w którym właśnie mieszkamy krem czekoladowy aż po to, że pierniki wyjęte prosto z piekarnika mogą boleśnie poparzyć, choć wyglądają i pachną tak zachęcająco.
A po drugie trzeba dać im czas, by zapoznały się z urządzeniem. Sam wiesz, jak to jest, gdy kupisz nowy robot kuchenny i zastanawiasz się co z czym połączyć.
Dla mnie osobiście, do tej pory dwa najbardziej magiczne urządzenia to pralka i kuchenka mikrofalowa. Te wszystkie pokrętła, przyciski, światełka, cyferki. Pomyśl, czy masz w domu lub pracy jakieś urządzenie lub program, którego jeszcze nie opanowałeś.
Wracając do naszej kuchni – jeśli pieczesz szalotkę po raz 30, to i listę składników, i kolejność działań masz opanowaną w małym palcu. A dla dziecka, które po raz pierwszy czy drugi mierzy się z mikserem, brytfanką i piekarnikiem to jest jak lot na marsa rakietą SpaceX.
No dobra.
Powiedzieliśmy sobie już dość dużo o tym czym jest klątwa wiedzy w naszej konkretnej, rodzinnej rzeczywistości. Pora teraz zastanowić się jak ją zdjąć?
Ustaliliśmy już, że czytanie w myślach nie wchodzi w grę, pytanie więc czy istnieje jakiś substytut.
Na pewno można próbować wyobrazić sobie, że jest się na czyimś miejscu, wejść w jego skórę, pochodzić nieco w jego butach i spojrzeć na problem z innej perspektywy.
I jest to rozwiązanie świetne, ale kłopotliwe o tyle, że wymaga czasu na przemyślenia i analizy, przez co nadaje się bardziej do rozważań i podejmowania decyzji co do rzeczy przyszłych.
Jak pokonać klątwę wiedzy w relacji z dzieckiem?
Rodzicielska codzienność o wiele częściej wymaga działania w trybie pilnym i natychmiastowym, dlatego o wiele bardziej skuteczną metodą jest założenie sobie, że
Jeśli czegoś dziecku nie powiedziałeś, to ono tego nie wie.
Nie nauczyło go tego przedszkole ani szkoła, nie powiedziała mu tego babcia ani ciocia, nie pokazali w bajce ani w książeczce i co najważniejsze -nie wyczytało niczego w Twoich myślach.
Gdy do tego założenia, które trzeba zawsze mieć z tyłu głowy dodasz trzy składniki: działanie z wyprzedzeniem, jednoznaczny przekaz i cierpliwość, to masz szansę ugasić wiele pożarów, zanim jeszcze zdążą zeskoczyć z zapałki.
Powiedzenie z wyprzedzeniem tego, co kotłuje się w Twojej głowie pozwoli zaoszczędzić Wam obojgu mnóstwa stresu w krytycznym momencie.
A co ważne pomoże zrealizować Twój cel, jakim jest w naszym pierwszym przykładzie, szybkie opuszczenie przedszkola.
I nie musi to być wyprzedzenie tygodniowe, wystarczy, że tego samego dnia, w drodze do przedszkola wyjaśnisz dziecku
„Kochanie, dzisiaj się bardzo spieszę, bo mam bardzo ważne spotkanie. Jak będziemy w przedszkolu, to musisz szybko się przebrać i lecieć do sali. Porozmawiasz z koleżankami jak już będziesz w sali, dobrze? Pomożesz mi w tym?”
To jest właśnie jednoznaczny przekaz, dzięki któremu informujesz dziecko, co konkretnie od niego oczekujesz i co ono ma zrobić – szybko się przebrać i iść do sali bez rozpraszania się.
Ostatnim elementem tej układanki jest cierpliwość. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jest to element najtrudniejszy, a ci, którzy mnie znają mogą a potwierdzić, że cierpliwość to ni jest moje drugie imię.
Ale dzięki dzieciom się jej uczę. Czemu?
Bo przeważnie nie wystarczy powiedzieć coś raz, aby wszystko było zrobione jak należy i by dziecko chodziło jak w zegarku. Nie.
Być może jeszcze tego samego dnia w przedszkolu będziesz musiał przypomnieć rozmowę sprzed 15 minut. Ale dzięki temu, że już przeprowadziłeś tego wstępniaka, to teraz tylko przypominasz i musisz trzymać się w ryzach, by zawór bezpieczeństwa znowu nie zaczął syczeć. Cierpliwość działa w tym wypadku jak zawór awaryjny.
Z resztą, musisz uświadomić sobie, że tak samo jest z nami, dorosłymi. Czy próbowałeś kiedyś zmienić coś w swoim życiu? Zacząć biegać, mniej przeklinać, nie podjadać słodyczy, nie spędzać czasu na głupotach w internecie? Czy zawsze udawało Ci się w 100% wypełniać swoje własne postanowienia, coś co sam sobie powiedziałeś? No właśnie. Nie żyjemy w idealnym świecie i dlatego musimy uzbroić się w cierpliwość, zarówno względem dzieci, jak i do siebie samych.
Innym przykładem klątwy wiedzy w warunkach domowych jest powiedzenie dziecku „Posprzątaj pokój”. Gdy po kilku minutach wchodzisz do pokoju, widzisz, że wszelka aktywność ustała i jedyne co zauważasz to to, że rzeczy ze środka podłogi wylądowały pod biurkiem. I tak, da się już wejść do pokoju nie raniąc sobie stopy o klocki lego, ale czy o to Ci chodziło?
Wracamy do szczegółowych wskazówek.
Mówiąc „posprzątaj swój pokój” w myślach widzisz porządek jak w ekspozycyjnym, przykładowym mieszkaniu w Ikei przed wpuszczeniem pierwszego klienta. Wszystko pochowane, szafki i szuflady podomykane, na zewnątrz jedynie kilka książek i lampka w idealnym porządku.
Natomiast Twoje dziecko słysząc „posprzątaj pokój” może to zinterpretować na wiele sposobów, ale raczej żaden z nich nie będzie Cię w pełni satysfakcjonował.
Dlatego też, aby osiągnąć zamierzony efekt, musisz wyjaśnić co rozumiesz przez „posprzątaj pokój”. Szczegółowo:
- ułóż książki na półce
- włóż klocki do pudełka,
- brudne ubrania do łazienki,
- czyste ubrania do szafy,
- artykuły papiernicze do biurka,
- opróżnij kosz,
- odłóż plecak na miejsce,
- pościel łóżko,
- odkurz dywan
Lista może być dłuższa lub krótsza, w zależności od stanu zagracenia pokoju i tego co w nim się znajduje. Cierpliwość przy współpracy z dzieckiem sprzątającym pokój jest warunkiem zdecydowanie koniecznym. Pomocne może także okazać się wspólne wypełnianie poszczególnych punktów, by jednoznacznie pokazać o co Ci chodzi, a przy okazji wspomóc dziecko w tej najcięższej możliwej pracy, jaką jest sprzątanie pokoju.
Cierpliwość przyda Ci się też przy drugim, trzecim, piątym razie, ale im szybciej zaczniesz, tym większa szansa, że dziecko nauczy się czego od niego oczekujesz mówiąc, że się spieszysz i nie będziesz musiał mu wyjaśniać, co należy zrobić.
I rzadko, naprawdę rzadko, ale zdarza się, że nasze dziewczyny posprzątają pokój same z siebie, bez szczegółowej listy. W większości przypadków cierpliwość okazuje się jednak niezbędną tarczą. Ale dzięki temu, że i my, i one wiedzą co należy zrobić, to nawet gdy porządki nie idą idealnie zgodnie z planem, to jednak ogólny poziom zdenerwowania jest mniejszy.
I zanim się obejrzysz uda Wam się wypracować własny system współpracy, dzięki której porozumiecie się bez słów. I kiedy przyjdzie do Was ktoś z zewnątrz, nagle okaże się, że jesteście już opętani własną, tym razem wspólną klątwą wiedzy.
Zauważyć to można, gdy przychodzą do Was w odwiedziny inne dzieci, które działają według innych schematów. Czasem trzeba im pomóc coś zrobić, a czasem wybiegają z samodzielnością i umiejętnościami dalej niż Twoje dzieci.
Przykład?
Gdy kładziemy na stole chleb i masło, nasze dziewczyny wiedzą, że mają sobie same posmarować chleb i to robią. Kiedyś w odwiedziny przyszła do nas sześcioletnia koleżanka córki i gdy jak zwykle postawiliśmy chleb, masło na stole, nie zareagowała. Patrzyła i czekała nie wiedząc co zrobić.
Nie wiedziała, że nasz system działa w ten sposób. Coś co dla nas było oczywiste, dla niej było nowością. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak wytłumaczyć, jak postępujemy i zachęcić ją do naśladowania, albo przejąć na chwilę jej zwyczaje.
Po tej sytuacji, dziewczyny dziwiły się, że dziecko w tym wieku może nie wiedzieć, że można samemu posmarować kanapkę. Musiałem im wytłumaczyć, że tak była nauczone i nie jest to niczyja wina. W jej domu panują po prostu inne zasady.
Tamto zdarzenie pokazało mi, że klątwa wiedzy rodzi się ona bardzo szybko i nie omija nikogo.
I zapewne nie da się jej pozbyć w 100%, bo jest to podstępny i przewlekły mechanizm, który ukrywa się w naszej głowie przed nami samymi. Mając jednak świadomość tej przebiegłości da się zminimalizować jej skutki, z korzyścią dla Ciebie i Twojej rodziny, czego z całego serca Ci życzę
Jak przeprowadzić eksperyment ze Stanford samodzielnie?
I to by było na tyle w dzisiejszym odcinku. Zanim jednak padną ostatnie słowa, chciałbym Cię zachęcić, abyś Ty sam przeprowadził na swoich znajomych czy rodzinie eksperyment z wystukiwaniem melodii. Nie musisz brać tłuczka do mięsa do pracy, wystarczy, że postukasz w biurko.
Pamiętaj – wpierw wystukaj jakąś znaną melodię i spytaj o jej tytuł. Gdy nikt nie odgadnie, podaj tytuł i wystukaj jeszcze raz. Zaskoczysz się dwukrotnie. Wpierw podczas pierwszego stukania, gdy Ty będziesz słyszał melodię w głowie, a nikt jej nie odgadnie. Drugi raz, gdy zobaczysz wyraz twarzy Twoich znajomych podczas drugiego stukania.
Jest to bardzo prosty, niewymagający żadnych nakładów eksperyment, dzięki któremu doświadczysz działania klątwy wiedzy na własnej skórze. Oprócz tego pomoże Wam zrozumieć, dlaczego czasem nie możecie się wzajemnie zrozumieć.
O mnie
Nazywam się Jarek Kania i pokazuję jak stać się rodzicem, jakiego sam chciałbyś mieć.
Spis treści
Rodzicielskie wskazówki
Nowym artykułom często towarzyszą dodatkowe materiały z rodzicielskimi wskazówkami. Mogę Ci je wysyłać bezpośrednio na mejla. Chcesz?
Na początek otrzymasz ode mnie 3 soczyste ebooki.
Polub - to nie boli
Więcej inspiracji
Lubisz niespodzianki?
Kliknięcie znaku zapytania przeniesie Cię na losowo wybrany artykuł.
Daj się zaskoczyć 😉