Jak budować dobre nawyki u dzieci? Andrzej Bernardyn

Czy nawyki wpływają pozytywnie, czy negatywnie na nasze życie?

Jak zmieniać nasze nawyki, by życie stało się lepsze?

I czy możemy zmieniać cyfrowe nawyki naszych dzieci, by mniej korzystały z technologii?

Gościem dzisiejszego podcastu jest Andrzej Bernardyn, doświadczony trener biznesu, ciekawy świata optymista, tata Arii i Tadka oraz specjalista od nawyków w jednym. I o tej ostatniej jego specjalności będziemy dziś rozmawiać.

Andrzeja słyszałem wcześniej w dwóch podcastach grupy SET, w których z pasją opowiadał o nawykach od strony rozwoju osobistego oraz biznesowej i już wtedy wiedziałem, że będę chciał z nim porozmawiać o nawykach, ale tym razem od strony rodzicielskiej.

Ku mojej radości Andrzej przyjął to zaproszenie, czego efektem jest ta pełna praktycznych wskazówek rozmowa, której możesz odsłuchać poniżej:

Aby wysłuchać podcastu na tej stronie, użyj poniższego odtwarzacza. Zobacz jak słuchać podcastów wygodniej.

Jak budować dobre nawyki?

Mam dla Ciebie dwa prezenty:

1. Pierwszy rozdział książki Andrzeja „Przewodnik po Krainie Nawyków”

2. 5 nawyków telefonicznych, które warto wprowadzić w życiu

Pobierz prezenty

Dołącz do newslettera Ojcowskiej Strony Mocy, a już za chwilę otrzymasz je na swojego mejla

.

Gość odcinka

Andrzej Bernardyn

Doświadczony trener biznesu, autor książek i gier o nawykach, tata Arii i Tadka.

       

Spis treści

Jak budować dobre nawyki u dzieci? Transkrypcja

Czym są nawyki?

Cześć Andrzeju.

Cześć Jarku.

Dzisiaj chciałbym porozmawiać z Tobą o nawykach. Zawodowo zajmujesz się szkoleniem ludzi, firm, korporacji. Czy można powiedzieć, że jesteś nawykologiem? Na czym polega takie zajęcie? Czy mógłbyś w paru słowach powiedzieć czym się zajmujesz?

Jasne. Najczęściej mówię o sobie, że jestem trenerem biznesu i pomagam ludziom w rozwijaniu kluczowych kompetencji w biznesie i w życiu osobistym. Jednym z takich tematów, które podpadają pod te kluczowe kompetencje są właśnie nawyki. Pokazuje jak ważne w naszym życiu są nawyki. Ludzie często nie zdają sobie z tego sprawy, pomijają ten temat jako nieistotny.

Tymczasem, jak sięgniemy do badań naukowych, wyników firm to okaże się, że w bardzo dużym stopniu za jakość naszego życia odpowiadają nawyki. Zdecydowanie warto się temu tematowi przyjrzeć bliżej.

Czyli nawyki w naszym życiu istnieją czy tego chcemy czy nie. W takim razie – czym one są?

To jest dobry punkt wyjścia, żeby zrozumieć czym nawyk jest. Najprościej moglibyśmy sobie powiedzieć, że nawyk to szczególne zachowanie, które wykonujemy automatycznie, bez potrzeby pamiętania o nim, zmuszania się, mówienia, że to jest ten dzień, kiedy to zrobię. Jeśli występuje pewien bodziec (my go będziemy nazywać wyzwalaczem) to wtedy zachowujemy się w określony sposób. Zawsze jak jest ten wyzwalacz to my w ten sam sposób się zachowujemy.

Nawyk to szczególne zachowanie, wykonywane automatycznie, bez potrzeby myślenia o nim

W dużym skrócie, moglibyśmy powiedzieć, definiując nawyk w trzech słowach, że nawyk to jest wyzwalacz plus zachowanie. Przykłady zawsze są pomocne w zrozumieniu jak to działa. Zacznijmy od takich najprostszych przykładów nawyków, które mam nadzieję, większość z nas ma – jak mycie zębów.

Wchodzimy rano do łazienki i myjemy zęby. Jest to zachowanie, z którego wszyscy sobie zdajemy sprawę, ale często nie myślimy o tym, że jeśli jest to automatyczne to musi temu towarzyszyć jakieś wyzwalacz. Tym wyzwalaczem może być np. moment, pora dnia i miejsce. Jeśli rano znajduję się w łazience to automatycznie sięgam po szczoteczkę do zębów i zaczynam te zęby myć. Wyzwalaczem może też być przedmiot, czyli widzę szczoteczkę, pastę i ręce same idą, szczotkujemy zęby.

Cały szereg różnych czynności wykonujemy, w ogóle o tym aktywnie nie myśląc. Zastanawiając się co dzisiaj zrobię, jak zawiozę dzieci do przedszkola itd. Dzieje się to wszystko na autopilocie. Jest to właśnie bardzo dobry sygnał, że jest to nawyk. To rzecz, którą robimy automatycznie bez potrzeby aktywnego myślenia o tym, jaką czynność wykonujemy.

Nawyki w dużym stopniu wpływają na jakość naszego życia

Ale to jest nawyk, który zdecydowanie jest pozytywny. Są też nawyki mniej pozytywne (negatywne). Ja u siebie bym coś takiego zdiagnozował, jak podjadanie słodyczy. Kiedy widzę to muszę zjeść. Czy to też jest nawyk?

Jak najbardziej. Nawyki są i pożyteczne, i szkodliwe dla naszego zdrowia, relacji. Nawyki są po prostu neutralne. Przytrafiają się i takie, i takie. Oczywiście, każdy z nas ma, zarówno te dobre jak i złe nawyki. Nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy.

Większości ludziom kojarzą się nawyki w sposób negatywny. Od razu myślą o nich bardziej jak o nałogach, że nawyk to jest palenie papierosów, picie alkoholu, sprawdzanie sobie skrzynki mailowej 50 razy dziennie. To dla nich są nawyki, dlatego niekoniecznie chcą o nich myśleć.

Tymczasem, my po pierwsze możemy rozwijać dobre nawyki w swoim życiu – takie, które nam polepszą relacje z bliskimi, nasze zdrowie, będziemy dzięki nim mieć więcej energii. Mając już świadomość tego, że są jakieś złe nawyki, których chcielibyśmy się pozbyć to wtedy my możemy to zrobić. Jest już to zweryfikowane przez badania naukowe – sposób na to, żeby pozbyć się złego nawyku.

Świadome rozwijanie dobrych nawyków może nam pomóc w poprawie stanu zdrowia oraz relacji z bliskimi

Nawyk, nałóg i silna wola

Ok, to bardzo fajnie. Cieszę się, że nauka będzie nam mogła pomóc, bo o tym będę chciał porozmawiać. Zanim Cię o to zapytam to chciałbym się dowiedzieć czym się różni nawyk od nałogu? Kiedy możemy powiedzieć, że moje podjadanie czy częste korzystanie z telefonu, scrollowanie Facebooka jest nawykiem? Kiedy staje się uzależnieniem?

Wyjdźmy sobie od definicji uzależnienia. W uzależnieniu bardzo ważnym komponentem jest to, że jest to pewien przymus, czyli my musimy coś zrobić (musimy przyjąć jakąś substancję, alkohol, nikotyna). W naszym organizmie czujemy głód na poziomie fizycznym i musimy gdzieś tą potrzebę zaspokoić. Nawyki zdecydowanie inaczej działają pod tym względem. Są dwie główne różnice.

Po pierwsze, nawyki nie są uzależnieniem od jakiejś konkretnej substancji, więc rzecz nie dzieje się na poziomie fizjologicznym, a umysłowym, emocjonalnym. Inny jest to proces z punktu widzenia biologii naszego ciała.

Drugie rozróżnienie, które może być nawet prostsze w zrozumieniu jest to, że w nawykach nie mamy przymusu. Nawyki działają trochę jak autopilot. Wyobraź sobie, że jesteś pilotem samolotu i jak już wystartowałeś (co jest dosyć trudne), to dalej może Cię już maszyna poprowadzić.

Ty w dowolnym momencie (jako pilot), możesz stwierdzić:

Dobra, to ta maszyna trochę nam źle podpowiada. My musimy jakiś manewr wykonać. Ja teraz przejmę stery i polecę trochę inaczej niż autopilot mi podpowiada.

Tak właśnie jest z nawykami. My możemy świadomie zdecydować:

Ok, ja dzisiaj nie chcę się zachować, tak jak mi nawyk podpowiada. Dzisiaj zrobię to trochę inaczej, np. pracuję w stałym miejscu i dojeżdżam samochodem. Wracam sobie z pracy do domu, zawsze tymi samymi ulicami.

 Pewnie nieraz sam tego doświadczyłeś, prowadząc auto, że nawet nie wiesz jak ostatnie pół kilometra Ci minęło:

O, już jestem w tym miejscu.

Nawyki przejmują nad nami kontrolę i sprawiają, że jedziemy dobrze znaną trasą. Natomiast Ty możesz stwierdzić:

Nie nie, ja dzisiaj nie chcę jechać tą stałą trasą, bo w międzyczasie potrzebuję zrobić zakupy spożywcze dla swojej rodziny. Więc pojadę sobie inną trasą.

Jeśli Ty wychodząc z pracy, będziesz o tym pamiętał i aktywnie zdecydujesz, że chcesz pojechać inną trasą – nie ma żadnego problemu z tym, żeby przezwyciężyć nawykowe zachowanie, trzymania się tej stałej trasy. Gdybyśmy mieli do czynienia z nałogiem czy uzależnieniem to musiałbyś tą trasą pojechać.

Nawet gdybyś fizycznie wiedział, że powinienem pojechać inną to ten nałóg każe zrobić Ci to w ten sposób. W nawykach możemy zdecydować, że robimy inaczej, tylko trzeba być tu i teraz i świadomie zdecydować. Jeśli Ty wychodząc z pracy, zamyślisz się na moment, wejdziesz do auta i ciało samo Cię poprowadzi to wjedziesz na stałą, utartą, nawykową trasę. 

Nawyk nie jest uzależnieniem. Nie mamy w nim przymusu i działa jak autopilot

Powiedziałeś, że trzeba być tu i teraz i trzeba świadomie podjąć decyzję. Czasami, rozmawiając z osobami i widząc to też u siebie, myślę sobie „Kurcze, chciałbym to zmienić.”. Nie jest to nałogiem, chciałbym zacząć robić coś inaczej, ale nie mam silnej woli. Czy silna wola tak naprawdę istnieje? Czy to jest taka wymówka? 

Silna wolna też istnieje. W psychologii mówi się w kategoriach samokontroli czy samodyscypliny. Są badania Baumeistera, które porównują siłę woli do zasobu, który mamy i stopniowo on się wyczerpuje w ciągu dnia. Trochę jak bateria w telefonie.

Siła woli faktycznie w niektórych sytuacjach jest nam potrzebna. Zwłaszcza jeśli będziemy chcieli rozwinąć jakiś dobry nawyk w swoim życiu, np. ćwiczeń fizycznych i rozciągania. Jest to generalnie dosyć bolesne, mało przyjemne same w sobie, więc żeby w ogóle zacząć pracę nad tym rozciąganiem to ja będę potrzebował tą swoją silną wolę wykorzystać. Ale jeśli dojdę już do takiego etapu, gdzie mam ten stały wyzwalacz, np. zawsze po tym jak rano wstanę z łóżka – 5 minut się rozciągam.

Tyle razy to już powtórzę, że wejdzie mi to w krew i stanie się w dużej mierze automatyczne. Wtedy ja nie będę potrzebował zużywać swojego cennego zasobu silnej woli do tego, żeby się przekonać, że warto jest się porozciągać. Nawyk sam zainicjuje to moje zachowanie. Ja po prostu wstanę z łóżka i od razu przejdę do pozycji do rozciągania się. Nie będę musiał o tym pamiętać, nie będę musiał się do tego zmuszać.

Zostanie mi więcej samokontroli do tego, żeby nie zachować się w jakiś zły sposób w relacjach z ludźmi, np. ktoś się wobec mnie nie fair zachowuje, ja mu to od razu wygarnę w drastyczny sposób. Do tego też samokontroli potrzebujemy, żeby najpierw tą wyjściową naszą reakcję stłumić i w sposób np. bardziej dyplomatyczny się wypowiedzieć.

Nasze zasoby silnej woli wyczerpują się w ciągu dnia

Czy możemy użyć takiego skrótu myślowego, że wprowadzanie nowych nawyków (bądź działanie z nawykami) to jest takie programowanie siebie?

Tak. Myślę, że to jest całkiem trafna analogia. Oczywiście są pewne różnice, ale my faktycznie sami możemy zdecydować o tym, jak chcemy się zachowywać w określonych sytuacjach. Do tej pory często działo się to inaczej.

W efekcie różnych rzeczy, które w naszym życiu się wydarzyły – wytworzyły się w nas różne nawyki. Te nawyki mogli nam rozwinąć rodzice, nauczyciele, sami w nieświadomy sposób mogliśmy różne nawyki w swoim życiu rozwinąć. My zachowujemy się w określony sposób. Podałeś ten przykład nawyków, które byś chciał wyeliminować, że:

Jak widzę w zasięgu ręki słodycze to zaczynam je zjadać.

Tak nie myśląc nawet o tym, w sposób automatyczny. Jeśli wiesz, jak działają nawyki, możesz powiedzieć sobie:

Ok, wiem co jest dla mnie tym wyzwalaczem tego zachowania. Ja bym chciał mieć inne zachowanie.

Możesz sobie je zaprojektować. Mówię bardziej o projektowaniu nawyków, bo to jest właśnie kwestia zastanowienia się nad pewnymi rzeczami, ułożenia ich w całość. Ale programowanie myślę, że jest tutaj czymś podobnym.

W ciągu naszego życia rozwinęły się w nas różne nawyki, ale nie musimy ich wciąż powielać. Świadomą praca możemy je wyeliminować

Budowanie nowych nawyków

Od czego łatwiej zacząć świadomą pracę z nawykami? Od zmiany już istniejących, które chcemy usunąć, bądź zamienić na coś innego? Czy od budowania nowych, których jeszcze nie było?

Zdecydowanie łatwiej jest wprowadzić nowe nawyki do swojego życia. Możemy też zmienić te złe, ale to wymaga dużo więcej od nas pracy. Tym więcej, im dłużej ten nawyk jest już obecny w naszym życiu. Jeśli coś robimy przez 30 lat, dokładnie w ten sam sposób i teraz chcemy to zmienić to musimy się liczyć z tym, że dużo wysiłku trzeba będzie włożyć w to, żeby wykorzenić ten dobrze zakorzeniony zły nawyk.

Pod tym względem, dużo łatwiej jest zacząć od rozwoju nowych nawyków i to prostych nawyków. Z mojego punktu widzenia, jeśli wiem za ile ważnych rzeczy odpowiadają nawyki. Prosty przykład – w jednym z badań naukowych, pojawiają się dwie wartości, albo 30% albo 50% wszystkich naszych działań w ciągu dnia, nie jest wynikiem świadomych decyzji, ale właśnie nawyków. Nawet połowa naszego życia wynika z tego, jakie my nawyki mamy. Jest to temat niesamowicie ważny.

Więc żeby ludzie sobie wyrobili dobre myśli i skojarzenia związane z nawykami to lepiej jest zacząć od nawyków, które są w miarę proste do wprowadzenia. Po to żeby ludzie się przekonali, że mogą faktycznie to zrobić i nie jest to takie trudne, da się te nowe nawyki wprowadzić.

Jak już doświadczamy pierwszych sukcesów na tym polu, to wtedy możemy wprowadzać kolejne nawyki do życia, bo ludzie są przekonani, że to faktycznie działa. Jeśli my zaczniemy od trudnego wariantu to wtedy szybko możemy przerwać pracę. Nie tylko nad tym jednym nawykiem, ale w ogóle możemy stwierdzić, że praca z nawykami nie ma sensu, to nie dla mnie.

Tworzenie nowych nawyków jest o wiele łatwiejsze niż eliminowanie starych

Wyczytałem, że bardzo pomaga na produktywność i realizowanie zadań, zrobienie sobie listy trzech rzeczy, które chcemy zrobić. Przeczytanie jej rano i wzięcie się od razu do pracy za nie. Nie potrafię się z tym przemóc, bo zawsze mnie coś albo rozproszy, albo pojawiają się rzeczy ważniejsze. W jaki sposób się zabrać do pracy nad tym zadaniem, żeby je w sobie utrwalić i żeby weszło w nawyk?

Słyszałem w Twojej wypowiedzi, kilka takich zachowań. Każde z nich bym sobie jako inny nawyk rozpatrzył. Jeden z nawyków, który warto rozwinąć to planowanie dnia. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy ten dzień nie mamy z góry ustalony przez szefa czy własne działania.

Wtedy to, że sobie zaplanujemy dzień (chociażby te 3 główne cele, które chcę dzisiaj osiągnąć), zdecydowanie poprawia produktywność ludzi. Skoro już mamy zdefiniowane konkretne zachowanie, które chcemy mieć to planuje dzień, wyróżniając te 3 najważniejsze rzeczy.

Teraz potrzebujemy jeszcze drugiego elementu, czyli wyzwalacza. Musimy się zastanowić, w którym momencie my będziemy ten plan wykonywać. Idealnie by było, gdyby był to ten sam moment dnia, te same warunki, to samo otoczenie dookoła. Podam kilka przykładów, co może być wyzwalaczem nawyku planowania dnia.

Np. po tym jak pierwszy raz włączę komputer, zaloguje się do swojego systemu, wtedy od razu zaplanuję swój dzień. Albo po tym jak przyjdę do pracy, ściągnę płaszcz, zaparzę sobie kawę, już siadam do biura – wtedy zaczynam planować dzień. Może to też być jako ostatnia czynność danego dnia. Po tym jak już zakończę dzień pracy to siądę sobie i zaplanuję kolejny dzień, czym się będę zajmował jutro.

Najważniejsze jest to, żeby to nie było raz rano, raz wieczorem, raz pod wpływem kawy, raz pod wpływem zalogowania się do Windowsa. Tylko mamy ten sam wyzwalacz, który generuje w nas to samo zachowanie w postaci planowania dnia. Te dwa elementy muszą się ze sobą ściśle połączyć. Wtedy dopiero może dojść do wytworzenia nawyku i zautomatyzowania tego zachowania.

Tworzenie nawyku wymaga planowania i powtarzalności

Ile taki proces zajmuje?

To jest jeden z mitów, dotyczących nawyków, że jest jakaś jedna konkretna wartość, po której możemy powiedzieć, że wtedy to już na pewno będzie nawykiem. Dwie takie liczby, które w literaturze często się pojawiają to jest albo 21 dni albo 30 dni. Każda z nich jest błędna, bo nie możemy wrzucić wszystkich nawyków do jednego worka.

Jedno z badań naukowych tego dotyczyło, żeby sprawdzić jak długo ludzie rozwijają nawyki. Mieliśmy tam bardzo różny zestaw czynności. Dwie skrajne wartości to było 17 dni. Tyle potrzebowała jedna Pani, żeby rozwinąć sobie nawyk picia szklanki wody codziennie po posiłku. Z kolei na drugim biegunie, mieliśmy inną Panią, która potrzebowała 255 dni do rozwoju nawyku robienia brzuszków. Więc jak widzisz, jest bardzo duży rozdźwięk pomiędzy tymi dwoma wartościami. Nie ma też co wyciągać średnich, że na zasadzie, tu 17, tu 255 to średnia wyniesie około 130.

To by była tego typu średnia, jak gdybyśmy powiedzieli, że jak trzymam nogi w rozgrzanym piekarniku, a głowę w zamrażarce to jest mi akurat średnio dobrze. Bardziej wypacza ta średnia coś niż tłumaczy. Najprostszy sposób, żeby przewidzieć to ile czasu nam zajmie rozwój nawyku to jest pomyślenie w kategoriach, na ile przyjemne bądź nieprzyjemne dla mnie jest to zachowanie.

Znów podam kilka przykładów, żeby to lepiej zrozumieć. Jeśli jest lato, upał, wracasz do domu i strasznie chce Ci się pić. W lodówce czeka Twój ulubiony napój (np. zimne piwo, mrożona herbata). Ile dni z rzędu będziesz potrzebować na to, żeby po powrocie z rozgrzanego dnia, wrócić po pracy do domu i wypić swój ulubiony napój? 

Myślę, że kilka maksymalnie.

No właśnie. W ciągu kilku dni (maksymalnie tygodnia) to staje się na tyle automatyczne, że możemy już powiedzieć, że to jest w dużej mierze Twój nawyk. Czyli w ciągu tygodnia, jesteś w stanie rozwinąć niektóre nawyki. Jak sobie teraz pomyślimy o drugim biegunie, czymś skrajnie nieprzyjemnym, bolesnym, czy na poziomie fizycznym (np. rozciąganie) czy emocjonalnym (np. dzwonienie do klientów na zimno). Trudno będzie z tego rozwinąć nawyk, właśnie przez to, że jest to nieprzyjemne dla nas i szybko nie stanie się automatyczne.

Wtedy nawet rok to może być mało na to, żeby rozwinąć nawyk rozciągania, biegania czy dzwonienia na zimno do obcych ludzi, którzy mogą stać się naszymi klientami. Więc nie ma jednej, konkretnej liczby. Zawsze to zależy od wielu różnych czynników, a tym najważniejszym z nich jest – na ile przyjemne bądź nieprzyjemne jest dla nas samo zachowanie

Im nawyk jest przyjemniejszy, tym szybciej uda nam się go wypracować

Uczenie dzieci nowych nawyków

Jeśli mamy już tę bazę, że wiemy w jaki sposób to działa i jak powinniśmy się zachowywać to chciałbym przejść do rodzicielskiej kwestii. Czy my możemy nasze dzieci świadomie uczyć nawyków? Na przykład daję dziecku telefon i chciałbym nauczyć je tego, żeby zawsze po przyjściu do domu, odkładało go w jedno miejsce. Chciałbym również, aby godzinę przed pójściem spać, też go odkładało. Tak, żeby w ten sposób tą technologiczną równowagę w domu zachować.

Mówisz o tym, że Ty byś chciał, żeby tak to wyglądało. Tutaj wydaje mi się, że niezbędne jest zadbanie o motywację tego dziecka. Tak, żeby ono też w tym jakąś wartość dla siebie widziało. Mówiliśmy do tej pory o dwóch takich elementach nawyku, które są najważniejsze, czyli wyzwalacze i zachowanie. Jest jeszcze trzeci.

Tym trzecim elementem w tzw. pętli nawyków, którą Charles Duhigg spopularyzował w swojej książce „Siła nawyku” jest nagroda. Czyli nawyki dają nam jakąś nagrodę. To, że czujemy się dobrze przez moment, pozytywnie o sobie myślimy, czujemy przyjemność, bo jemy coś, pijemy. Różne są formy nagrody, ale jest takie pewne pozytywne doświadczenie, które lubimy i chcemy, żeby się częściej powtarzało.

Więc kwestią jest też znalezienie przez daną osobę (czy to jesteśmy my czy nasze dzieci) jakiejś konkretnej nagrody. Potem jak odłożę ten telefon w wskazane miejsce to ja coś potrzebuję z tego mieć.

Aby dziecko nauczyło się nawyku, powinno widzieć w nim wartość dla siebie

Nie chodzi o to, że teraz będziesz swojemu dziecku płacić 10 zł za każdym razem, jak ten telefon odłoży. Wręcz przeciwnie, to jest fatalny pomysł, żeby płacić swoim dzieciom za jakieś obowiązki domowe. Jak raz im zapłacimy za to, to one później same bez płacenia, nie będą chciały tego zrobić. 

W nawyk wejdą w jeden dzień.

Tak. To zdecydowanie odradzam. Bardziej jest kwestia pokazania, że:

Ok, to teraz słuchaj Tadzio, Ty ten telefon sobie odłożysz, a w zamian ja z Tobą zagram w Twoją ulubioną grę. Wybierz sobie dowolną z Twoich gier i teraz spędzimy 20 minut ze sobą

To może być ta nagroda, która sprawia, że Tadzio będzie chciał ten telefon zawsze odkładać, bo wie, że dzięki temu może spędzić czas ze swoim tatą, grając w swoją ulubioną grę.

Czy to znaczy, że przez następne parę lat, za każdym razem będziemy musieli w tę grę grać?

Mogą być różne nagrody. To może być jedna z nich.

Ty masz możliwość pogrania sobie na komputerze, pogrania ze mną, innych atrakcyjnych z punktu widzenia naszego dziecka zachować, ale one wiedzą, że im się opłaca. Chcą ten telefon odkładać i nim się nie zajmować, bo jakaś inna atrakcyjna perspektywa na nie czeka. Nie musi to być zawsze jedna i ta sama.

Jest to chyba dość trudne, bo telefon jest atrakcyjny dla dziecka. Samo przez to, że może mieć gry i jest kontakt ze znajomymi. Czyli musiałoby to być coś, co przewyższa te potrzeby i jest to chyba bardzo trudne. U nas ta rzecz działa w taki sposób, że my dając naszej córce telefon, zauważyliśmy, że ona ten telefon bierze i nosi ze sobą. My się zorientowaliśmy z żoną, że ona nas naśladuje. Więc to spowodowało w nas taką zmianę, że się zastanowiliśmy co się dzieje, bo denerwowało nas to zachowanie. Wtedy wymyśliliśmy to miejsce, gdzie odkładamy telefon wszyscy (my dorośli też). Więc tutaj poszliśmy w to, trochę na zasadzie przykładu. Nagroda u mnie się pojawiła. Byłem zadowolony z siebie, że odkładam i mam spokój (nie muszę z nim chodzić, nie zaglądam co chwilę). Dla mnie to było wartością, że mniej czasu na telefonie spędzałem. Dla dziecka to może być trudniejsze do zrozumienia, że to jest wartość.

W zależności od wieku dziecka, my możemy się z tym dzieckiem umówić na jakąś nagrodę.

My nie jako dajemy tą nagrodę temu dziecku, czy to jest właśnie czas spędzony na wspólnej zabawie, czy możliwość obejrzenia bajki, czy jeszcze coś innego. Im starsze jest dziecko, tym łatwiej będzie nam pracować z wewnętrzną motywacją.

Dziecko samo może widzieć, że to jest dobre zachowanie, że mu się to opłaca, np.

Ja zostawię sobie ten telefon godzinę przed snem, bo dzięki temu szybciej zasypiam i mam więcej energii następnego dnia.

Później już sama wizja tego, że szybciej zaśnie to już może być wystarczająca nagroda do tego, żeby dziecko w określony sposób chciało się zachować. Im młodsze dziecko będzie, tym ta nagroda skuteczniej będzie działać, jeśli jest taka na widoczna na zewnątrz. Wtedy dzieci będą chętniej to same robiły.

Pewną formą nagrody, może być też to, że rodzic się uśmiechnie, pogłaszcze to dziecko, pogratuluję mu dobrego wyboru. To też jest jakaś forma nagrody, tylko trzeba sprawdzić na ile dla tego konkretnego dziecka jest ona skuteczna. Dla niektórych dzieci może być w zupełności wystarczająca, a dla innych nie. Trzeba po prostu dobrze znać swoje dzieci, wiedzieć co na nie działa.

W zależności od wieku dziecka, powinniśmy stosować różne nagrody

Czyli możemy pracować albo pomagać komuś (w tym przypadku dziecku) nad zmianą jego nawyków? Czy to jednak zawsze wymaga od niego, jego własnego wkładu i własnej woli?

Rola rodzica jest ogromna. Na pewno rodzic może pomóc dziecku w tym, żeby jeden konkretny nawyk rozwinąć, ale też, żeby pomóc zrozumieć, jak nawyki działają. Nawet na tym przykładzie, gdzie mamy te trzy elementy (wyzwalacz, zachowanie, nagroda).

My możemy później pomóc naszemu dziecku wymyślić np. co będzie dobrym wyzwalaczem? Na przykład jak skończysz się bawić jedną zabawką (to jest ten wyzwalacz) to sprzątasz ją, odkładasz na miejsce, zanim weźmiesz kolejną. Jest to inicjatywa rodzica, żeby podpowiedzieć dziecku:

Słuchaj, to będzie dobry wyzwalacz do tego zachowania.

Możemy też spróbować podpowiedzieć, jaka w tym może być nagroda dla dziecka – nie będzie się potykać o zabawki, albo będzie się mogło poganiać z tatą po pokoju, gdzie na podłodze nie ma tych zabawek i w ogóle ta zabawa jest możliwa, bo inaczej nie jest.

Rolą rodzica na pewno będzie wytłumaczenie dziecku, jak te nawyki działają i pomoc w doborze trafnego wyzwalacza, trafnej nagrody. Im starsze jest dziecko, tym lepiej jest je zaangażować, opowiedzieć o tym jak nawyki działają. Jednak niech to już będzie inicjatywa samego dziecka, żeby ono wymyśliło to jaki będzie dla niego dobry wyzwalacz.

Nastolatek dużo lepiej od rodzica będzie wiedział, co będzie dla niego dobrym wyzwalaczem, a co nim nie będzie.

Powinniśmy tłumaczyć dzieciom zasady działania nawyków, by mogły same budować swoje własne nawyki

Nawyki technologiczne

Jakbyś mógł podać, kilka propozycji nawyków technologicznych (z punktu widzenia rodzica) dla nas i dla dziecka, które warto rozwijać od samego początku?

Myślę, że telefony w dużej mierze trochę nam przeszkadzają, w spędzaniu wartościowo czasu razem z drugą osobą. Bez względu na to, czy tą drugą osobą jest nasz partner biznesowy, potencjalny klient czy żona, mąż, dzieci.

Warto pomyśleć o tym, co my możemy zrobić, żeby zadbać o to, żeby ten telefon jednak nam nie przeszkadzał. Swojego czasu Durex (firma produkująca prezerwatywy) wypuściła taką bardzo ciekawą reklamówkę, w której zapraszano pary. Powiedziano, że stworzono niesamowitą aplikację na telefon, dzięki której można zwiększyć swoje doznania łóżkowe.

Wszystkie te pary były bardzo ciekawe, co mogą zrobić, żeby faktycznie ich życie seksualne było jeszcze ciekawsze. W szczytowym momencie, została pokazana funkcja telefonu „turn off”. Wszyscy się zaczęli śmiać, ale z drugiej strony zaczęli też myśleć, że ma to głęboki sens.

Jak my siedzimy w łóżku, mamy ten telefon włączony i każdy z małżonków siedzi w swoim telefonie to siłą rzeczy jest dużo mniejsza szansa na to, że ten czas spędzony razem, czy to w sferze erotycznej czy dowolnej innej, będzie dla nas wartościowy. Wyłączanie telefonu uważam za bardzo ważny nawyk, który warto sobie wyrobić.

Wyłączanie telefonu jest jednym z najważniejszych nawyków technologicznych, jaki możemy sobie wyrobić, by spędzać jakościowy czas z bliskimi

Ważny jest również nawyk schowania go. Ludzie często myślą o dźwięku:

Dobra, mam wyciszony telefon, więc ten telefon mnie nie będzie rozpraszał.

Tymczasem sam widok telefonu sprawia, że my nie będziemy w 100% tu i teraz, rozmawiać z tą osobą i się koncentrować na naszym wspólnym czasie, tylko np.

Ja kątem oka zobaczę taką migającą na zielono diodę. Wiem, że to oznacza, że dostałem właśnie nową wiadomość.

Nawet jeśli ja świadomie nie wybiorę, że ja teraz wezmę ten telefon i przeczytam przy tej drugiej osobie wiadomość, to część mojej uwagi pójdzie do tego:

Ciekawe kto coś do mnie napisał? Może to jest coś ważnego? Może powinienem już to zrobić?

Siłą rzeczy, przestajemy być uważni w 100% tej sytuacji. Schowanie telefonu, jest dużo lepszym rozwiązaniem. Po tym, jak go wyciszymy, trzymamy go gdzieś, gdzie go w ogóle nie będzie widać. Wtedy jest dużo większa szansa, że ten telefon nie będzie nam tutaj przeszkadzał w relacjach z drugim człowiekiem. Nawet sam fakt tego, że ja trzymam w ręce telefon (nawet na niego nie patrzę), już druga strona często to może odebrać, jako sygnał lekceważenia, że nie ona jest tutaj najważniejsza.

Schowanie telefonu, zamiast trzymania go na widoku jest dobrym nawykiem, który pomaga zwiększyć naszą uważność

Więc teraz przejdźmy do tego, jakie konkretne nawyki proponuję? Jeśli umawiamy się z kimś na spotkanie, warto ten telefon wprowadzić w tryb samolotowy i schować go do kieszeni czy plecaka, żeby żadne migające diody nas nie rozpraszały.

Kiedy przychodzimy do domu, to też może być element, żeby ten telefon całkiem wyłączyć. Nawet kosztem tego, że ktoś nie będzie się mógł do nas dodzwonić, czy nie dostaniemy jakiegoś powiadomienia.

Nauczenie się trochę na nowo, życia bez telefonu (nawet te kilka godzin dziennie jak jesteśmy w domu) jest czymś bardzo dobrym dla naszego zdrowia psychicznego. Czy to będzie godzina przed snem, kiedy ten telefon wyłączamy, czy po przyjściu do domu, odkładamy telefon w jedno miejsce i zajmujemy się domownikami, czytaniem książki i innymi rzeczami, niż w kółko telefonem to to zdecydowanie może nam pomóc w tym, żeby mądrzej z tego telefonu korzystać.

Nauczenie się na nowo życia bez telefonu przez kilka godzin dziennie jest bardzo dobre dla naszego zdrowia psychicznego

Jak zmieniać złe nawyki?

Powiedzieliśmy teraz o budowaniu nowych nawyków. Jak wspomniałeś wcześniej, jest o wiele łatwiejsze niż zmiana już istniejących. Na czym polega ta trudność w tej zmianie? Np. moje dziecko wchodzi do domu, ma telefon od roku, zawsze go trzyma przy sobie i chce zmienić ten nawyk, tak żeby zacząć go odkładać. Czy mógłbyś wytłumaczyć, na czym polega zmiana nawyków?

Jeśli chodzi o to, że chcemy się pozbyć jakiegoś szkodliwego nawyku w naszym życiu to mamy kilka różnych sposobów, żeby to zrobić. Są takie szybsze i prostsze, które dają krótkoterminowe efekty i są optymalne, które są w pewnym stopniu trudniejsze. Zacznijmy od tych prostszych.

Wspominałeś też o tym nawyku jedzenia słodyczy. Wyzwalacz to to, że widzę coś słodkiego w zasięgu ręki to od razu pochłaniam tego cukierka. My możemy stosunkowo szybko pozbyć się tego Twojego nawyku, pozbywając się słodyczy z zasięgu Twojego wzroku.

Ja swojego czasu, sam miałem podobny problem. Spakowałem wszystkie słodycze do jednego kartonu. Karton postawiłem na szafce w kuchni. Na tyle wysokiej szafce, że potrzebowałem z korytarza wyciągnąć drabinę, żeby ten karton tam postawić. Jak chciałem zjeść coś słodkiego to musiałem: pójść na korytarz, wyciągnąć drabinę, postawić ją w kuchni, ściągnąć karton, wyciągnąć słodycze, postawić karton, odłożyć drabinę. Widzisz jakie to jest skomplikowane.

Nie chciało mi się robić tych wszystkich czynności, więc odpuszczałem. Jak rozmawialiśmy o silnej woli to są takie sytuacje, w których moim zdaniem, dużo lepiej polegać na własnym lenistwie, niż na własnej silnej woli. To jest tego przykład.

Jak sobie wystarczająco utrudnisz to zachowanie jedzenia słodyczy to nie będziesz tego robił. Tylko to, ma w pewnym sensie krótkie nogi. Jeśli pracujesz w domu to to jest takie miejsce, które Ty kontrolujesz. Wiesz czy te słodycze są w zasięgu ręki czy nie.

Ale jak pójdziesz gdzieś indziej to nie Ty jesteś osobą, która kontroluje zewnętrzne środowisko. Ja prowadząc szkolenia, gdzie często firma opłaca mi hotel i pełne wyżywienie, to w tych sytuacjach widząc słodycze w zasięgu ręki, objadałem się torcikami czekoladowymi i wszystkim co miałem w zasięgu ręki.

Gdzieś ten stary nawyk, który miałem – jedzenia słodyczy, po tym jak je zobaczę, wrócił. W domu się to super sprawdzało, ale już we wszystkich miejscach na zewnątrz nie koniecznie. Dlatego wspomniałem o tym, że jeśli zależy Tobie na tym, aby szybko pozbyć się jakiegoś nawyku to jak wyeliminujesz ten wyzwalacz, to zniknie też samo zachowanie. To jest super, w tych warunkach, które Ty kontrolujesz i wiesz, że ten wyzwalacz się nie pojawi. Ale musisz mieć świadomość, że te stare nawyki do nas wracają. Jak w innym środowisku, którego nie kontrolujesz, ten wyzwalacz się pojawi to wrócisz do starego złego nawyku.

Odcinanie się od negatywnych bodźców działa tylko w warunkach, które jesteśmy w stanie kontrolować

Co możemy zrobić, żeby ten efekt był bardziej trwały? Z pomocą przychodzą nam badania naukowe. Sam schemat w książce Charlesa Duhigga jest opisany. My zamiast próbować wyeliminować zły nawyk, zniszczyć go, wytłumić, nie myśleć o nim (co nie jest zbyt skuteczne) to możemy go zamienić.

Czyli na stary nawyk, nadpisujemy nowe zachowanie. To jest ten najbardziej poprawny sposób działania.

Weźmy sobie taki nawyk jak palenie papierosów. On jest bardzo trudny do zmiany, bo tutaj oprócz samego nawyku, nakłada się na to czasami nałóg, uzależnienie od nikotyny i wiele innych czynników. Stosunkowo trudno jest go zwalczyć.

Pierwsza rzecz, na która warto zwrócić uwagę to to, że palenie to tak naprawdę nie jest jeden nawyk. Jest to wiele różnych nawyków, połączonych ze sobą. My o nawyku mówimy w kategoriach – po tym wyzwalaczu, ja się w określony sposób zachowuję. Jeśli mamy inny wyzwalacz to rozpatrujemy to trochę jako inny nawyk. Jak myślisz, jakie mogą być wyzwalacze do palenia papierosów?

Na przykład pójście na imprezę, wyjście na przerwę w pracy.

Tak, bardzo popularne wyzwalacze. Po tym, jak jestem na imprezie i widzę innych palaczy – od razu sam sięgnę po papierosa. Po tym, jak mam przerwę w pracy, nudzę się to pójdę sobie na dymka. Jeszcze jeden taki bardzo popularny wyzwalacz do palenia to stres. Jak się zestresuję w pracy, ktoś na mnie nakrzyczał, coś mi nie wyszło to, żeby przez chwilę o tym nie myśleć, wyjdę sobie na papierosa.

Zmiana złego nawyku nie polega na jego wyeliminowaniu, ale na zastąpieniu nowym

Żeby móc zmienić nawyki to potrzebujemy każdy z tych, rozważyć osobno. Czyli jednym nawykiem jest to, że palę pod wpływem stresu, drugim to, że widzę innych palaczy i też palę, trzecim nudzę się więc palę. My pracując nad zmianą nawyku, będziemy robić następującą rzecz.

Zostawiamy w niezmienionej postaci ten wyzwalacz. Nic przy nim nie majstrujemy, bo wyzwalacz i tak w naszym życiu się pojawi, więc my musimy się nauczyć innej reakcji. W psychologii się o tym mówi – reakcja konkurencyjna wobec tej, którą mieliśmy wcześniej.

Trzecim elementem, o którym mniej sobie mówiliśmy jest nagroda. Nałóg może wyglądać w ten sposób:

Po tym jak się zestresuję, od razu zapalę, dzięki temu przez chwilę nie muszę myśleć o tej trudnej sytuacji. To jest moja nagroda i nikotynowy haj, który też mogę tutaj czuć.

Pracując z jednym ze swoich klientów, nad zmianą tego nawyku palenia to zostawiliśmy ten sam wyzwalacz w postaci stresu, poszukaliśmy w miarę podobnej nagrody i zmieniliśmy samo zachowanie. W przypadku tego klienta, on lubił jeść marchewki, więc przygotowaliśmy mu michę z marchewkami.

Jak się zestresował (zostawiamy wyzwalacz niezmieniony) to sięgał do miski, wyciągał sobie z miski marchewkę i ją energicznie chrupał. W ten sposób wyżywał ten stres, który czuł. Przez moment nie myślał o tych problemach, które mamy.

Jak popatrzysz na sam schemat zachowania i ruchów, które nasze ciało wykonuje to też pewne podobieństwa możemy zobaczyć. Normalnie bierzemy paczkę papierosów, wyciągamy z niej papierosa, wkładamy go sobie do ust.

Tutaj też jest element sięgania po coś, wyciągania czegoś z miski i też wkładamy ją sobie do ust. Co prawda, jej nie podpalamy, ale jest to na tyle zbliżone, na ile jest podobne. Nagroda też podobną funkcję pełniła tego, żeby się na chwile wyżyć. Nie myśleć o tej sytuacji, która ten stres wygenerowała. Stopniowo, im częściej mój klient, zamiast po tym jak się zestresuje, sięga po papierosa, ma tą michę z marchewkami przygotowaną.

To z czasem, dla niego naturalną reakcją stało się to, że on pod wpływem stresu nie pali, tylko pod wpływem stresu je marchewkę i podobną nagrodę tutaj dostaje. Więc to jest ten potwierdzony naukowo sposób zmiany negatywnych nawyków. My nie możemy tego złego nawyku wyciąć, wyeliminować, zniszczyć. Możemy tylko na ten sam wyzwalacz, zaproponować inną reakcję. Do momentu, aż ta nowa reakcja stanie się dla nas bardziej domyślna. Tak naprawdę, nasze ciało zapomina o tej pierwotnej reakcji, którą mieliśmy. 

Nie zmienimy sytuacji, która pojawia się w naszym życiu, ale możemy nauczyć się innej reakcji na nią

Teraz możemy spróbować wrócić do Twojego przykładu. Mam pewne wątpliwości, na ile to jest sytuacja zmiany nawyku, a na ile wyrobienia nowego nawyku. Jeśli mówisz o tym, że wracam do domu i mam telefon odłożyć, wcześniej tego nie robiłem to raczej bym to rozpatrywał w kategorii wyrobienia nowego nawyku.

Stary nawyk, bardziej by polegał na tym, że po tym jak przychodzę do domu to od razu np. sobie coś zjem. Albo wrócę do domu, usiądę i włączę telewizor czy komputer. To jest taki stary nawyk i my byśmy go zmieniali. A jeśli my chcemy jakościowo zupełnie nowe zachowania wprowadzić, czyli biorę telefon i go kładę w określone miejsce to myślę, że tutaj ta formuła, o której mówiliśmy, rozwijania nowego nawyku, będzie bardziej adekwatna.

To może taki pomysł. Nudzę się to sięgam do telefonu, scrolluje Facebooka, wchodzę na Instagrama. Nie chcę tego robić, chcę wyeliminować to. 

Super. To podchodzi pod schemat zmiany nawyku starego na nowy. Wiemy już co jest wyzwalaczem – nudzę się. Musimy jeszcze zidentyfikować nagrodę. Nagrodą jest to, że przestaję się nudzić, jak jest jakaś rozrywka.

Warto się zastanowić, co dla tej osoby, poza sięgnięciem po telefon i wejściem na Facebooka, może pełnić rolę tej nagrody. Dawać jej zaciekawienie czymś, rozrywkę. 

Czyli dla każdej osoby indywidualnie. To nie będzie tak, że jest jedna reguła dla wszystkich.

Nie, to jest bardzo ważne w pracy z nawykami, żeby pod konkretną osobę, te rzeczy zaprojektować. Ja mógłbym Ci np. powiedzieć:

Słuchaj Jarek, to jest super patent – zawsze noś ze sobą książkę. Jak tylko czujesz, że się nudzisz to wyciągnij tą książkę i zacznij ją czytać. Na pewno nie będziesz potrzebował sięgać po telefon, bo w siążce się dowiesz dużo wartościowych rzeczy.

Ale są osoby, które nie mają wcale dobrych wspomnień związanych z czytaniem. Może przez szkołę, gdzie musieli czytać rzeczy, które ich zupełnie nie interesują. Dla nich czytanie, nie pełni funkcji dowiem się czegoś nowego, zmienię swoje życie, coś ciekawego przeżyję, tylko czytanie im się kojarzy z nudą.

Wtedy tej osobie nie zaproponuje jako panaceum na nudę – książki, bo dla niej to jest nuda do potęgi drugiej. Dla niej będziemy musieli znaleźć coś innego. Coś co ona jest w stanie zrobić. Dzięki której, zamiast sięgać po telefon, wybierze coś innego, co jest źródłem ciekawości czy rozrywki.

Każda osoba potrzebuje innej nagrody. Nie każdy lubi czytać książki.

W tym momencie to już jest zadanie, w tym przypadku rodzica, znalezienie czegoś, co zainteresuje nasze dziecko. Czyli trzeba je trochę poznać. 

To na pewno. Warto znać swoje dzieci, rozmawiać z nimi co ich interesuje. Ja bym też tak zero jedynkowo tych telefonów nie traktował. W wielu sytuacjach, kiedy czekam gdzieś w kolejce na coś, na poczcie, w kasie to ciężko sobie wyobrazić, że będziemy mieli teraz książkę czy album. Telefon mamy praktycznie zawsze ze sobą.

Bardziej jest kwestia umiejętnego wykorzystania tego telefonu. Jak ja już się nudzę, bo czekam w tej kolejce, to nie muszę wchodzić na Facebooka.

Mogę sobie puścić super zrobionego audiobooka, w którym nie mam jednego lektora, a mam 20 aktorów i efekty dźwiękowe i słucha się tego z wypiekami na twarzy. Ja mogę mieć przeglądarkę internetową w swoim telefonie i od razu ta przeglądarka przenosi mnie do moich ulubionych stron, gdzie jest jakiś wartościowy blog, tekst do przeczytania. Mogę sobie ten telefon wyciągnąć i wpisać sobie zadania, które na mnie czekają, zaplanować sobie swój dzień. Jest tyle wartościowych nawyków, które my możemy zrealizować przy pomocy telefonu, że nie oznacza to, że całkiem musimy się go pozbyć, tylko umiejętnie z niego korzystać.

Powiedzieliśmy o czekaniu w kolejce. Czasami widzę, siedząc u lekarza czy w innych miejscach, że przychodzą rodzice i od razu dają dziecku telefon po to żeby ono się nim zajęło. To jest dziecko małe, nie słucha wtedy audiobooków, tylko od razu wchodzi w gry. Z mojej perspektywy, wydaje mi się, że to jest budowanie negatywnego nawyku, że nie mam co robić, siedzę, to wyciągam telefon i się bawię. Wydaje mi się, że dorastając w taki sposób, nauczymy się, że: „Ok, nie mam co robić to biorę i się bawię telefonem. Nie mam czasu, żeby zająć się czymś produktywnym, czy też ponudzić się i dać mózgowi odpocząć”. Czy zgadzasz się z tym?

Rozumiem zagrożenie, które sygnalizujesz, że jak tylko się nudzę to od razu sięgam po telefon, a nie koniecznie będę robić te pożyteczne rzeczy z telefonem. Jak dziecko nauczy się tego od najmłodszych lat to już to w nim zostanie. Tutaj, zacznijmy od postawy rodziców.

Wiadomo, że jeśli damy dziecku telefon, tablet, puścimy mu bajkę to mamy w tym momencie spokój. Mamy czas dla siebie, na obowiązki domowe.

To jest olbrzymi plus dla nas jako dla rodziców. Dla dziecka już niekoniecznie, bo wiele badań pokazuje, że małe dzieci, które spędzają dużo czasu przed tabletem, telewizorem, przy bajkach – później mają problemy z koncentracją, z wieloma innymi rzeczami. Dla samych dzieci to jest bardzo negatywne zjawisko.

Załatwianie czasu dla siebie przez dawanie dzieciom telefonu czy tabletu jest szkodliwe dal dzieci

Więc co my teraz moglibyśmy z tymi dziećmi zrobić? Jaką inną rozrywkę możemy im zaproponować? Wiedząc np. że idę z dzieckiem do lekarza i mogę tam zaczekać w kolejce, mogę spakować zabawki, które lubi i które w tych warunkach poczekalni się sprawdzą, będzie mogło się nimi pobawić.

Wtedy dziecko może mieć już swoje zajęcie. Idealnie byłoby, gdybym to ja razem z tym dzieckiem się bawił. Od razu spędzamy razem czas. Jeśli muszę coś załatwić w między czasie (pewnie na telefonie, np. odpisać na maila) to chociaż powinienem zadbać o to, żeby dziecko się w poczekalni nie nudziło.

Żeby mogło się czymś wartościowym zająć, co niekoniecznie jest związane z telefonem. Więc ten telefon, może być dla nas takim kołem ratunkowym. Np.

Ok, został mi tylko telefon, bo zapomniałem spakować rzeczy, jeszcze sobie tego nawyku nie wyrobiłem. Teraz wejdę w taką aplikację, która umożliwia rysowanie na telefonie.

Jeśli mamy jakiś rysik to super, ale nawet palcem można to zrobić czy ołówkiem z gumką. Dziecko może sobie poćwiczyć w tym momencie rysowanie i pobawić się w ten sposób. W zależności od wieku dziecka, to obcowanie z różnymi kształtami, kolorami, też może być stymulujące. Z jednej strony zgadzam się z Tobą.

Jeśli możemy temu dziecku coś innego zaproponować, niż telefon i spakować torbę z zabawkami – to super. W wielu sytuacjach myślę, że to będzie lepsza opcja. Ale jeśli nie mamy nic innego to zastanówmy się z góry, co warto w tym telefonie mieć. Jakie aplikacje edukacyjne dla dzieci, warto sobie w nim zainstalować, tak że jak już jesteśmy w tej sytuacji i telefon jest naszą jedyną opcją to dziecko bardziej wartościowo ten czas z telefonem spędza.

Aby odciągnąć dziecko od telefonu, musimy zaproponować mu coś w zamian

Czyli rzeczywiście, zamiana nawyków brzmi bardziej skomplikowanie niż budowanie od razu pozytywnych, dobrych?

Jak najbardziej. Tutaj mówimy o tej reakcji konkurencyjnej. Do tej pory mieliśmy jedną reakcję, a teraz chcemy mieć nową. Na początku naszej drogi do zmiany tego nawyku, ta pierwotna reakcja będzie tą domyślną. Musimy przezwyciężyć jakąś domyślną reakcję, którą tutaj mamy.

Sporo będzie z tym zamieszania i trudności. Jeśli my rozwijamy nowy nawyk, to nie ma konkurencji nowego zachowania do starego. My nie mieliśmy żadnego starego, więc dlatego dużo prościej jest te nowe zachowania wprowadzić. 

Budowanie nawyków u dzieci jest zadaniem rodziców

Wracając do pierwszego przykładu mycia zębów, którego my uczymy dzieci jako dobrego nawyku. Czy możemy też powiedzieć, że naszym zadaniem powinno być budowanie dobrych nawyków (takich technologicznych) u dzieci od początku? 

Jasne, im wcześniej zaczniemy to robić, tym łatwiej naszym dzieciom będzie. Im dłużej w życiu danej osoby funkcjonuje taki zły nawyk, tym trudniej będzie go wykorzenić. Więc im szybciej zaczniemy działać, tym lepiej.

Jeśli chodzi o mycie zębów. Chcemy tego dziecka nauczyć, nie żeby to robiło od czasu do czasu, tylko żeby to robiło automatycznie, żeby stało się to nawykiem. Tylko teraz jest kwestia po pierwsze – znalezienia tego wyzwalacza (idziemy rano i myjemy zęby) i podpowiedzenia nagrody (zobacz, jakie masz piękne zęby, świeży oddech, jakie czujesz przyjemne uczucie zimnego mrowienia po tym jak te zęby umyłeś/umyłaś).

To mogą być takie małe nagrody, które to dziecko jest w stanie poczuć, zobaczyć, w lustrze swoje błyszczące ząbki. Jest to już w zupełności wystarczająca nagroda. Teraz jak mówimy o tych technologicznych nawykach, też jest kwestia tego, żeby świadomie w danej sytuacji tego wyzwalacza, zaproponować dobre zachowanie (które wiemy, że temu dziecku będzie służyć), a jednocześnie dziecko będzie czuło nagrodę.

Ono samo będzie czuło, że to jest dobry wybór, że to mu coś daje, a nie że my mu coś zabieramy, nie proponując nic w zamian. W takiej sytuacji, dużo trudniej nam będzie rozwinąć nawyk, jak my tylko chcemy dziecku ten telefon zabrać, nie proponując żadnej atrakcyjnej rzeczy w zamian.

Z takim przesłaniem myślę, że możemy zakończyć rozmowę o tym, żeby te pozytywne nawyki wprowadzać i uczyć nasze dzieci od jak najwcześniejszych lat.

Kraina nawyków

Gdzie można Cię znaleźć w sieci, jakby ktoś chciał się z Tobą skontaktować, zapytać, zobaczyć, albo zaprosić na jakieś szkolenie?

Najprościej będzie zapamiętać to jak się nazywam – Andrzej Bernardyn (tak jak taki duży pies z beczułką). Jak wpiszecie w Internecie moje imię i nazwisko to moje strony siłą rzeczy wam się pokażą.

Jedna strona moja jako trenera biznesu, gdzie jest też dużo artykułów (o rozwijaniu nawyków, produktywności).

Jest też strona Kraina Nawyków, na której możecie przeczytać więcej o grze planszowej, którą stworzyłem do rozwijania nawyków. Ważne jest, żeby mieć jakieś konkretne narzędzie, które nam pomaga w śledzeniu postępów w rozwoju nawyków. Mówiliśmy dużo o projektowaniu.

Jak zaprojektować nowy nawyk tworząc wyzwalacz, zachowanie i nagrodę. To jest bardzo ważne, tylko jak to już mamy to później, żeby rozwinąć ten nawyk to my potrzebujemy sprawdzać, czy faktycznie robimy to, na co się sami ze sobą umówiliśmy. Potrzebujemy jakiegoś narzędzia, w którym będziemy sobie zapisywać, czy my to faktycznie zrobiliśmy danego dnia.

Bez sprawdzania tego, bardzo szybko ludzie zapominają o pewnym zobowiązaniu, trochę jak przy postanowieniach noworocznych. Różne są narzędzia, które do tego służą. Najprostszym z nich może być kartka i długopis, gdzie sobie odhaczamy kolejne dni na kartce czy w kalendarzu papierowym.

Może to być tabelka w Excelu, aplikacja. Sam korzystałem z takiej aplikacji HabitBull, gdzie możemy sobie liczyć ile dni z rzędu, udało nam się pewien nawyk osiągnąć. Testując wiele różnych narzędzi zaobserwowałem, że potrzebuję czegoś innego (niż kolejnej aplikacji w telefonie, narzędzia w komputerze).

Stąd powstał pomysł na stworzenie gry planszowej. Dużo bardziej motywuje ludzi do tego, żeby faktycznie to robić. Możemy zaprosić do wspólnego grania członków naszej rodziny, współpracowników w pracy. Dzięki temu, dużo łatwiej jest wytrwać w takim postanowieniu śledzenia tych postępów. Jest to absolutnie kluczowe, przy rozwijaniu nowych nawyków. Więc gdybyście chcieli więcej się dowiedzieć o grze, o tym jak wam może pomóc to zapraszam na stronę Kraina Nawyków.

Czy trzeba przejść jakieś szkolenie u Ciebie, żeby z tej gry skorzystać? Czy każdy może wejść, to jest tak wytłumaczone, że można sobie kupić i zagrać?

W zupełności wystarczy zamówienie gry, w której jest instrukcja z obrazkami. Wszystko prosto wytłumaczone. Bez żadnego kontaktu ze mną, ludzie też mogą zrozumieć, jak nawyki działają i jak w swoim życiu je zaprojektować, poprzez elementy gry, które już ktoś dostanie w zestawie.

Ok. W takim razie linki do Twoich stron i gry, znajdą się w opisie dzisiejszego odcinka. Dziękuję Ci za tą naprawdę mega konkretną rozmowę. Życzę wszystkiego dobrego.

Super, dzięki. Też życzę Tobie i wszystkim naszym słuchaczom wszystkiego dobrego w nowym roku. 

Dzięki. Cześć.

Zgadzasz się? Chcesz coś dodać?
A może gadam bzdury?

 Podziel się swoim doświadczeniem w komentarzu poniżej, napisz do mnie

i puść ten post dalej w świat:

Skoro doczytałeś do końca, to chyba Ci się podobało 😉 Pozwól zapoznać się z tym wpisem także Twoim znajomym:

Twoje dziecko ma już telefon? A może dopiero planujesz taki zakup? Dołącz do specjalnej grupy dla rodziców:

O mnie

Nazywam się Jarek Kania i pokazuję jak stać się rodzicem, jakiego sam chciałbyś mieć.

Zobacz więcej

Gość odcinka

Andrzej Bernardyn

Doświadczony trener biznesu, autor książek i gier o nawykach, tata Arii i Tadka.

       

Gra o nawykach

Napisana przez Andrzeja

Kraina Nawyków

 

Spis treści

Więcej w temacie

Rodzicielskie wskazówki

Nowym artykułom często towarzyszą dodatkowe materiały z rodzicielskimi wskazówkami. Mogę Ci je wysyłać bezpośrednio na mejla. Chcesz?

Na początek otrzymasz ode mnie 3 soczyste ebooki.

Polub - to nie boli

Więcej inspiracji

Lubisz niespodzianki?

t

Kliknięcie znaku zapytania przeniesie Cię na losowo wybrany artykuł.

Daj się zaskoczyć 😉

Poznaj 6 zaskakujących sposobów, by Twoje dziecko mniej korzystało z telefonu.

Podaj swój adres email i już dziś zacznij zmieniać technologiczne nawyki w swojej rodzinie.

Udało się! Zgadnij kto właśnie napisał do Ciebie mejla ;)