Dwudniowa wycieczka szkolna okiem rodzica
Dzień I
7.30 Niedospani, uśmiechnięci i przeliczeni (po raz pierwszy) ruszamy autokarem w stronę autostrady A1. 7.32 Siedzę w pierwszym rzędzie za kierowcą. Jeszcze tego nie wiem, ale dziki hałas buzujący za uszami będzie mi towarzyszył nieustannie przez najbliższe dwa dni. 8.15 Pierwsze pytania o siku. 9.00 Postój na autostradowym MOP w wiadomym celu. Chwilę przed nami przy toaletach zaparkował autokar z pielgrzymką. Kolejka do damskiej dłuższa niż do kasy w Biedronce przed świętami. Nauczycielki sterują ruchem dzieci w męskiej toalecie. Gdy wyjeżdżamy kolejka pielgrzymów jeszcze się nie skończyła. Przeliczamy się i jedziemy. 10.45 Solec Kujawski. Pierwszy cel podróży. W związku z zakazem jedzenia w autobusie, na postoju autokar opuszczają dziesiątki opakowań po słodyczach. Gdyby nie zakaz, byłyby ich pewnie setki. 11.20 Pięć minut po kolejnym przeliczeniu i rozpoczęciu zwiedzania są pierwsi ranni – Octenisept, plaster na kolano i słowa pełne otuchy załatwiają sprawę. 11.45 Od grupy chłopców dolatują do mnie dawno niesłyszane żarty z dzieciństwa:Powiedz szybko: Małpa zje banana A jadłeś rosół z kur wielu?Gdy miłośnicy sucharów pilnują się, by nie udławić się skrywanym śmiechem w trakcie opowieści przewodnika, zastanawiam się czy 30 lat temu też mnie to śmieszyło. Chyba tak. 12.30 Nareszcie są. Pamiątki. Jak na park dinozaurów przystało, podstawowymi pamiątkami kupowanymi przez dzieci są gluty, drewniane halabardy i miecze. 14.30 Plac zabaw zbiera kolejne żniwo. Przedwcześnie zużyty Octenisept zastępujemy wodą utlenioną. Krzyk i płacz. Pierwszym dzieciom kończy się kasa na dwudniowy wyjazd. 16.00 Toruń. Po 15 minutach na Rynku pół grupy ma już włócznie, halabardy, łuki, nunczaka (!?) i proce. Wszystkie wycieczki szkolne są podobnie wyposażone – czyżby przygotowania do obrony miasta przed Krzyżakami? 16.30 Obiad zamówiony przez tour operatora. Na czas posiłku stworzyłem depozyt broni, dzięki czemu mógłbym otworzyć sklepik z pamiątkami. Obiadem prawie nikt się nie najadł. Przeliczamy się i idziemy dalej. 18.00 Toruński bruk sprawia, że powoli kończą się plastry. 20.00 Zakwaterowanie w hotelu. Zamiast do numeru 308 dziewczynki wparowały do 108 i nakryły nauczycielkę innej wycieczki pod prysznicem. 20.30 Wszyscy w pokojach. Usiadłem. 20.32 Wstaję – okrzyki zza ściany oznajmiają mi, że chłopcy znaleźli niedopitą butelkę wódki w szafie po poprzednich lokatorach. W pokoju dziewczynek naprawiam spłuczkę, a potem łączę łóżka tym, którzy nie chcą spać sami. 20.55 Dzieci nie chcą się przebrać w piżamy, więc mówię im, że im szybciej się przebiorą tym szybciej mogą zacząć pidżama party. Wszyscy znikają w pokojach. Chyba zostanę mówcą motywacyjnym. 24.00 Ostatnie przeliczenie w pokojach. Prawie wszyscy już śpią, nieliczni stęsknieni za rodzicami zasypiają w rytmie pocieszających słów wychowawców.
Łuki, proce, włócznie, halabardy i nunczaka. Typowe pamiątki z wycieczki szkolnej.
Dzień II
6.00 Budzi mnie trzaskanie drzwiami na korytarzu. Spanikowany wyskakuję z łóżka myśląc, że zaspałem. Budzik na szczęście mnie pociesza. Jeszcze pół godziny snu…
6.07 Puk puk puk. Proszę Pana, a przestawi nam Pan łóżka z powrotem? Koniec snu.
7.00 Śniadanie. Pierwsza kawa. Druga od razu też.
8.00 Robię obchód pokoi przed oddaniem kluczy: znajduję liczne bluzy, buty, czapki i paczki ciastek. Broni nikt nie zostawił. Podczas gdy wychowawczynie przeliczają dzieci zjadam w ukryciu ciastka z nadzieją, że cukier mnie obudzi, bo kawa była za słaba. Resztę rzeczy oddaję.
11.00 Po dwugodzinnym spacerze z przewodnikiem wszyscy są bez sił. Po 5 minutowym odpoczynku dzieci w pełni zregenerowane, dorośli niekoniecznie. Przeliczamy się i idziemy lepić pierniki.
13.00 Pierwsze dzieci proszą mnie o pożyczkę. Ustalamy, że oprocentowanie zaczynamy liczyć od jutra. Pożyczam tylko tym, co kupują rodzicom pierniki na pamiątkę. Niech mama i tata też mają coś od życia.
14.00 Zwiedzamy forty. Głównym tematem rozmów jest licytowanie się kto co zamówi w McDonaldzie na powrocie. Nikt w fortach się nie zgubił. Skąd wiem? Bo na koniec się przeliczyliśmy 😉
16.00 McDonald. 5 wycieczek naraz. Armageddon.
17.00 Zdejmujemy czapkę jednego z chłopców z dachu McDonalda. Boję się pytać jak tam się znalazła. Przeliczamy się
18.00 Muzeum Piśmiennictwa i Druku w Grębocinie. Perełka. Najpiękniejsze miejsce podczas wycieczki. I najcichsze. Kumulacja!
19.30 Przeliczamy się po raz ostatni.
20.30 Jednak nie. 9-letnie pęcherze nie wytrzymały. Siku na A1. Na szczęście bez pielgrzymki.
21.00 Podjeżdżamy pod szkołę.
21.15 I nagle zapanowała cisza.
Bonus
22.00 Chcę poczęstować żonę piernikami. Otwieram torbę, a tam plecaczek-miś, przytulanki i różowe ciuszki. Ktoś przez pomyłkę zabrał moją niemal identyczną torbę ze sobą.
Post Scriptum
8.00 następnego dnia: Jestem w pracy. Cisza. Nauczyciele też są w pracy. Ale z dziećmi. Moimi dziećmi. Ciszy brak.
Nauczycielu, jeśli to czytasz, to wiedz, że jeszcze bardziej szanuję Twoją codzienną pracę z dziećmi. Nieswoimi dziećmi!
Rodzicu, jeśli tylko masz możliwość to wybierz się na wycieczkę szkolną, choćby jednodniową, jako opiekun. Dzięki temu:
- zobaczysz swoje dziecko z innej perspektywy,
- zobaczysz nauczyciela w pełnym żywiole,
- i spojrzysz na edukację szkolną zupełnie innymi oczami.
O mnie
Nazywam się Jarek Kania i pokazuję jak stać się rodzicem, jakiego sam chciałbyś mieć.
Więcej w temacie
Rodzicielskie wskazówki
Nowym artykułom często towarzyszą dodatkowe materiały z rodzicielskimi wskazówkami. Mogę Ci je wysyłać bezpośrednio na mejla. Chcesz?
Na początek otrzymasz ode mnie 3 soczyste ebooki.
Polub - to nie boli
Więcej inspiracji
Lubisz niespodzianki?
Kliknięcie znaku zapytania przeniesie Cię na losowo wybrany artykuł.
Daj się zaskoczyć 😉
I pomyśleć, że nauczyciele mają tak przynajmniej kilka razy w roku … 🙂 Jestem emerytką. Wspomnienia z wycieczek – bezcenne 🙂
Podziwiam za te wszystkie lata i życzę dużo spokoju na emeryturze 😉
Pozdrawiam
Jestem wieloletnim dyrektorem podwarszawskiej szkoły. Bardzo Panu, dziękuję…
Bardzo mi miło 😉
Życzę udanego roku szkolnego 😉
Bardzo miło i dziękuję za słowa szacunku:-) choć pracuje zaledwie 15 lat to wycieczke mam co miesiąc i co miesiąc rodzice uważają że jadę sobie odpocząć. Tylko opiekun widzi jak jest na prawdę:-)
Ciesze się, że się tekst podobał, a słowa szacunku podtrzymuję 😉 Pozdrawiam
To jest wersja light bo z trzecioklasistami. Zachęcam do udziału w wycieczce szkolnej w szkole średniej 🙂
Wszystko dopiero przede mną, ale na pewno będę chciał spróbować 😉
Nie będzie Pan liczył, będzie Pan się modlił, żeby po miesiącu nie okazało się, że wróciliście w powiększonym składzie…
Z ptzedszkolakami to się dopiero dzieje (jeździłam na weekendy z maluchami od 4 r.z.) 😀 Przed snem umyj lub dopilnuj wszystkich 15 osób które masz pod swoją opieką, mycie zębów, przygotowanie ubrań na dzień kolejny, szukanie majtek, skarpetek, klapków, przytulanek. Noc… Nigdy nie śpię na wycieczkach, albo ktoś płacze, albo i tak trzeba nasluchiwac czy ktoś nie płacze, są też inne możliwości. Dzieci spadają z łóżek, siusiaja do nich lub nie chcą zasnąć… Pomimo zmęczenia, uwielbiam 😀
Lubię jeździć na wycieczki z moimi podopiecznymi 🙂 Od startu zaznaczam, że broni i laserowych świecidełek nie kupujemy 😉
Mam nadzieję, że się słuchają 😉 U nas takiego zakazu nie wprowadzaliśmy. Na bieżąco trzeba było tylko wprowadzić reguły użytkowania 😉
Dziesięciolatki potrafią zaskakiwać jeśli ktoś nie ma z ich grupami do czynienia na co dzień 🙂 Prowadzę czasem w wśród szkolenia a raczej animacje survivalowe. Dopóki opowiadamy im troszkę teorii, przez kilka minut można skupić ich uwagę za to, gdy dostaną do ręki krzesiwo czy kompas nigdy nie wiadomo co z nim zrobią. Była już próba podpalania włosów krzesiwem lub wypicia cieczy, w której pływa tarcza kompasu…
I to jest ta słynna kreatywność, która dziś jest tak w cenie – nie zawsze zgodna z zastosowaniem produktu, nie zawsze bezpieczna, nie zawsze miel widziana, ale bez takich eksperymentów byśmy mniej wiedzieli 😉
ja nie pozwalałam na wszelkie łuki, włócznie i bronie – przez to miałam do wieczora wypominanie i płacze, że „pani jest niedobra”, ale przynajmniej wiedziałam, że się nie pozabijają 😀 , to z liczeniem – dobre, czysta prawda! w ośrodku natomiast u mnie było spokojniej, a dzieci 22 z minutami w łóżeczkach (z małymi wyjątkami) 😉
Gratuluje wytrwałości z bronią i umiejętności z usypianiem 😉
Przezabawny wpis 🙂
Po wycieczce 2 dniowej chcialam w domu wypic lampke wina – zasnelam, gdy tylko siadlam.
To znak, że wycieczka była udana 😉 Pozdrawiam 😉
Tekst jest the best.
Podkradam i udostępniam.
Ciekawe ilu rodziców będzie chętnych na wyjazd.
https://www.facebook.com/codziennoscmamyinauczanki/?hc_ref=ARTEYN54PoRMqQqvgHsz5MD19dSHinvTv6ly5zIvo4Hw7vXLqEqSxiT0OyzNhpWiPkg&__xts__%5B0%5D=68.ARBkiIN5rF0IAcYMFH0EtAZH98XaSLCtcpsKhA0OzgXIYek4uqjjdKkkMFCe99RhDEqTZw3iQxLni4Q96k1HQt8brEVr6jRMT_On-3aNbqbkccqGQNyIoJplgtWrGGR0SAVAKq0&__tn__=kC-R
Dzięki i mam nadzieję, że chętni się znajdą 😉
Prześmieszny tekst, prawda optymistycznie przedstawiona. Udostępniam na Facebooku. Życzę powodzenia na kolejnej wycieczce
Dziękuję 😉 i wzajemnie 😉
Przyznam, że z perspektywy pracownika szkoły, ale przede wszystkim pilota wycieczek, artykuł podwójnie, a może i potrójnie „śmiechowy”. Udostępniam dalej, ku informacji i uciesze… 😉 Pozdrawiam. Obym miała takich dodatkowych opiekunów wycieczek szkolnych jak Pan. Zawsze to pomoc przy przestawianiu łóżek i dojadaniu „ciastków”. O zdawaniu i wydaniu broni nie mówiąc 😉
Cieszę się, że mogłem przysporzyć potrójną dawkę uśmiechu 😉 I życzę wielu wspaniałych rozbrojonych wycieczek 😉
Ale mnie Pan ubawił. Jestem nauczycielką, więc wiem, co to znaczy wycieczka. Dwa dni po jeszcze spać nie mogę, z nerwów no i radości, że nic nikomu się nie stało. Już udostępniłam.
Dziękuję serdecznie za udostępnienie i życzę samych bezpiecznych powrotów 😉
Dwa dni wycieczki to pikuś, dwa tygodnie kolonii to dopiero jest przeżycie. Jeszcze ciekawsze, gdy się ma pod opieką nastolatków! 😀
Jestem nauczycielką (przedszkolną) i miło mi przeczytać, że są rodzice, którzy cenią nasz codzienny survival 🙂
Pozdrawiam!
dwa dni z podstawówką w porównaniu z dwoma tygodniami z nastolatkami to pewnie jak granie w strzelankę na poziomie żółtodziób i profesjonalista 😉 ale od czegoś trzeba zacząć 😉
Pozdrawiam
Alez sie ubawilam! Glownie dlatego ze znam z autopsji. Przeliczanie i czapka na dachu haha!!! Pracuje z mlodzieza, wiec te wycieczki juz sa troche inne ale sprawa siku pozostaje bez zmian:) no i kreatywnosc oczywiscie:))))
Co do siku to z naturą się nie wygra 😉 Można tylko współpracować 😉
Pozdrawiam
Bardzo fajny artykuł pokazujący że całe te liczenie i okrzyki mają na celu zapewnienie dzieciom właściwego bezpieczeństwa. Właśnie wróciłem z 10-dniowych kolonii. Pozdrawiam autora
Bezpieczeństwo przede wszystkim i pewnie lepiej policzyć o jeden raz za dużo niż biegać potem po Rynku szukając zguby….
Pozdrawiam i życzę odpoczynku po koloniach 😉
Świetny tekst. Umocnił mnie w postanowieniu o edukacji domowej. Nie ma jak wycieczki sam na sam z córą.
To córka musi być samotna… tak do końca przedszkola inne dzieci są fajne ale nie niezbędne a około 10 lat stają się niezbędne a ku utrapieniu rodzica niekoniecznie fajne 😀 Wycieczki szkolne to wspaniałe wspomnienia, sprawdzanie swojej samodzielności, możliwość zatęsknienia i zobaczenia jakie to piękne uczucie- bo jest ktoś kogo kocham 🙂
Dzieci w ED często spotykają się razem w grupach, więc nie jet tak, że nie mają kontaktu z rówieśnikami. I zapewne tak jak codzienna edukacja wygląda inaczej, tak i wycieczki – więcej możliwości wyboru, ale i większe zaangażowanie rodzica, zgodnie z wybraną drogą 😉
Pozdrawiam
Dziękuję 😉 wycieczki sam na sam są świetne. Ale zbiorowe też mają swój urok 😉
Panie Piotrze, szacun za spostrzeżenia. To prawda, że to trudny zawód ale integrowanie się z uczniami na wyjazdach, obserwowanie ich w różnych pozaszkolnych sytuacjach to wielka przyjemność. To często na wyjazdach okazuje się, że ten mrukliwy Jaś jest opiekuńczy i troskliwy a wiecznie głośna Marzenka jest zorganizowana i bardzo pomocna.
Te obserwacje i doświadczenia są dla nas nauczycieli bezcenne. Bardzo lubię zabierać moich uczniów na wyjazdy, sprawia mi ogromną radość obcowanie z nimi.
Przepraszam-Panie Jarku oczywiście
😉
Dziękuję za tekst- przezabawny, a jednocześnie rzeczowy i szczery. Dzieci czy nastolatki, niezależnie od wieku dostarczają opiekunom przeróżnych atrakcji 😊 Zgadzam się z jednym z poprzednich komentarzy, iż dla wychowawcy, którym tez jestem, to bardzo cenny czas. I co najważniejsze- jakże cieszy każdego nauczyciela takie pełne wyrozumiałości wsparcie ze strony rodziców i efektywna współpraca. Najbardziej zyskują na tym dzieci , a o to przeciez nam wszystkim chodzi 😊
Wierzę w to szczerze, że gdyby rodzice i nauczyciele bardziej ze sobą współpracowali, to szkolna codzienność wyglądałaby o wiele przyjemniej 😉 dla nas dorosłych, i dla tych, o których nam wszystkim chodzi, czyli dla dzieci 😉
29ty rok pracy w klasach 1-3 (plus integracyjne dzieci). 😉
Powodzenia przy kolejnych wycieczkach, wyjściach do …., itd, itp.
Jak to miło, że Rodzic i to w dodatku Tata! aktywnie uczestniczy w życiu pociechy i szkoły, a do tego oddał tak pięknie wycieczkową rzeczywistość 🙂
Pozdrawiam
Również pozdrawiam i życzę udanego i spokojnego jubileuszowego 30 roku w świecie edukacyjnym 😉
Nie ma co ukrywać – sama prawda. Tylko u mnie ostatnie dzieci zasypiały o drugiej, a pierwsze się budziły o czwartej…
Za moich szkolnych lat nauczyciele byli jakby inteligentniejsi. Np siadali z tyłu autokaru, stąd nie mieli niespodzianek z podpalaniem siedzeń. Poza tym dzielili się na dwa zespoły. Na zmianę jeden odpoczywał, drugi orał. Przy czym oranie nie było pasywne. Gitara do 3 w nocy i cała sala śpiewa. O tej trzeciej wszystkie dzieci padają jak kawki, ale o 8 drugi zespół wypoczetych nauczycieli robi im pobudkę i goni do robienia śniadania. A w tym czasie pierwszy zespół smacznie spał do oporu. I jeszcze sporo innych tego typu myków było, więc z tak zorganizowanych wycieczek dzieci wracały zmęczone, a nauczyciele na luzie.
Bardzo sprytne 😉 Może jeśli pojadę na kolejną, to zastosuję choć część pomysłów 😉
Pozdrawiam
Jeden nauczyciel siada z tyłu, drugi z przodu, a trzeci po środku autokaru. Wszyscy odpowiadają za przyporządkowaną im konkretną grupę uczniów (robi się listę przed wyjazdem, każdy ma swoją 15 dzieci), nie ma więc mowy o odpoczywaniu, bo za swoją grupkę odpowiada się cały czas. Od Twoich szkolnych lat trochę się jednak zmieniło i nie ma to nic wspólnego z inteligencją wychowawców.
Przede mną właśnie kolejna, tym razem trzydniowa, wycieczka z klasą 8. Z góry zakładam, że dwie nocki mam zarwane. Młodsze dzieci trochę pośpią, starsze trzeba mieć nawet w nocy na oku. Lekko nie będzie 😉
Cudowne 🙂 ja jeżdżę z młodzieżą ze szkoły średniej – może nie kupują już halabard i innych rodzajów broni i nie wołają do mamy ale cała reszta + kilka innych atrakcji, np. pilnowanie, żeby pokoje nie przekształciły się w koedukacyjne 😉 oczywiście nic nie smakuje, później pizza do pokoju 😉 innymi słowy masakra 🙂
Hahaha! Udostępniłam ze stosownym komentarzem. Pracuję w LO. Temat wycieczek wystarczyłby na serial długości Mody na sukces czy innego Klanu. Ciasteczka, hmmm, owszem, znajdujemy. Wysokoprocentowe 😀 Pozdrawiam serdecznie!
Oj, jak bardzo, bardzo to rozumiem ❤️
Jestem wychowawcą na obozach survivalowych, zimowiskach, instruktorem na zielonych szkołach, animatorem. Praca z Młodymi Ludźmi to moja pasja! Gdy wracam po sezonie do domu, muszę poświęcić kilkanaście dni na wyciszenie i przyzwyczajenie do sprzyjających warunków (cisza, spokój, brak odpowiedzialności za watahę kreatywnych łobuziaków). Naprawdę uważam, że każdy rodzic powinien kiedyś spróbować pojechać na chociaż krótką wycieczkę szkolną jako opiekun. To całkowicie zmienia optykę!
Dziękuję, że pochwalił się Pan swoimi doświadczeniami, mam nadzieję, że jak najwięcej rodziców przeczyta ten wpis. Ze swojej strony udostępniłem go na fb.
Pozdrawiam serdecznie,
Wojtek „IWAN” Stępień
Super tekst!!!
Dzięki 😉
Skąd ja to znam…super tekst.
Dzięki 😉
Jestę hardkorę!
Oprócz normalnych wycieczek, zgodziłem się pojechać na „zieloną szkołę” i na 3-dniową wycięczkę na zakończenie SP.
W sumie… miło wspominam, ale na stałe bym nie chciał. Nauczycielem trzeba być z powołania.
Ło Panie 😉
Po takich doświadczeniach możesz pisać książkę survivalową dla rodziców i nauczycieli 😉
Nikt kto nie był na wycieczce z dziećmi jako opiekun nie zrozumie jaki to heroizm, ale i tak lubię wyjazdy tego typu 🙂
Przeczytałem dzisiaj. Na wycieczce jako opiekun byłem czwartek-piątek. Artykuł o mnie.
😂😂😂
Pzdr